Jestem twardym gościem - wywiad z Keithem Clantonem, nowym środkowym Anwilu Włocławek

- Mogę wykorzystywać swoje naturalne cechy. Czyli szybkość przeciwko wyższym i cięższym od siebie oraz siłę, gdy gram przeciwko niższym - mówi w wywiadzie Keith Clanton, nowy center Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski: Ostatnio bardzo modny temat - adaptacja. Przyzwyczaiłeś się już do Włocławka i Polski?

Keith Clanton: Cały czas się adaptuję, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Pracujemy ciężko, nawet bardzo ciężko na treningach, poza treningami mamy niewiele czasu, ale poznaję coraz więcej miejsc i ludzi. Jest w porządku.

Jesteś w stanie już jeść polskie jedzenie?

- Tak, już nie mam z tym żadnych problemów. Ostatnio regularnie zacząłem chodzić do różnych restauracji i jeść zdrowo. Bardzo smakują mi wasze zupy, świetna jest zwłaszcza ta z kiełbasą i jajkiem.

Żurek.

- Tak, o nią mi chodzi.

Nie masz doświadczenia w życiu poza Stanami Zjednoczonymi i nie miałeś wcześniej styczności z europejską koszykówką. Treningi cię tutaj nie przeraziły?

- Niekoniecznie. Jest inaczej, jest ciężej, to na pewno, ale na pewno mnie nie przeraziły. Nie jestem człowiekiem lękliwym, nie obawiam się przyszłości, a grę w Polsce traktuję jako szansę. Za chwilę mamy pierwszy sparing (rozmawialiśmy jeszcze przed meczem ze Stalą Ostrów Wielkopolski - przyp. M.F.) i jestem bardzo ciekawy jak to wszystko wypadnie.

Na uczelni Central Florida grałeś jako silny skrzydłowy, ale w Polsce masz być centrem...

- Nie przeszkadza mi to. Jestem twardym gościem (śmiech) i wydaje mi się, że mogę bronić przeciwko wyższym koszykarzom, bo wynika to z przewagi, jaką dają mi moje warunki fizyczne. Nie jestem co prawda najwyższym graczem, ale wysokim, a przy tym jednak na tyle sprawnym, szybkim i mobilnym, że mogę to wykorzystać podczas gdy przeciwko wyższym rywalom. Niżsi z kolei nie są w stanie mnie minąć, bo i tak jestem za szybki. Sam powiedziałeś, że na uczelni grałem głównie jako skrzydłowy.

W Polsce jest jednak kilku bardzo ciężkich środkowych o wzroście powyżej 210 cm wzrostu. Ivan Żigeranović na przykład. Możesz o niego spytać Seida Hajricia...

- Może i spytam, jak już będziemy kilka dni przed meczem z jego drużyną. To jednak rywale powinni martwić się o to, jak mnie wybronić.

Twoją największą siłą jest...?

- Moja wszechstronność. Umiem zagrać inside, umiem zagrać outside. Jeśli trzeba będę grał tyłem do kosza, przodem do kosza, bliżej obręczy i dalej od niej. Mogę nawet rzucić za trzy punkty jeśli rywal zostawi mnie na czystej pozycji, a przede wszystkim mogę wykorzystywać swoje naturalne cechy. Czyli szybkość przeciwko wyższym i cięższym od siebie oraz siłę, gdy gram przeciwko niższym. I bardzo lubię, bo zbiórce, pobiec szybko kilka metrów i uruchomić kontratak.

Przeglądałem twoje statystyki z uczelni. Punkty i zbiórki na solidnym poziomie gracza wysokiego, ale jest rzecz, która przykuła moją uwagę. Wiesz jaka?

- Asysty?

Tak, asysty. 2,5 asysty w meczu to dość sporo jak na zawodnika, nominalnie, podkoszowego.

- No właśnie, nominalnie. Grając jako skrzydłowy lubiłem wykorzystywać fakt bycia podwajanym. Umiem szybko uruchomić partnera podaniem i muszę powiedzieć, że asysty sprawiają mi wielką radość. Na pewno nie można o mnie powiedzieć, że jestem samolubny.

Wiem, że asysty przykuły również uwagę trenera Miliji Bogicevicia, gdy wybierał ciebie spośród grona kandydatów do Anwilu.

- Cieszę się. Mam nadzieję, że będę mógł to wykorzystać w lidze.

Szybko zdecydowałeś się na kontrakt z Anwilem, gdy dowiedziałeś się o zainteresowaniu ze strony klubu?

- Dość szybko. Nigdy nie byłem wcześniej w Polsce, ale trochę poszperałem w sieci i zobaczyłem, że tutaj grało wielu Amerykanów. No więc skoro oni grali, to dlaczego ja nie miałbym spróbować? Dodatkowo, przez chwilę na uczelni Central Florida grał ze mną Polak, Kuba... Jak on miał na nazwisko...

Kuśmieruk? Został zawodnikiem pierwszoligowej drużyny.

- Tak, to on. Czyli nie spotkamy się w sezonie?

Na pewno nie w najbliższym.

- No to szkoda. W każdym razie, on opowiadał mi trochę o Polsce. Najlepiej kojarzę oczywiście Marcina Gortata, który spędził całe wakacje w moim rodzinnym Orlando. Z tego co wiem, to też ma tam dom.

Fan Orlando Magic? I Shaquille’a O’Neala pewnie? Ale chyba nie pamiętasz go zbyt dobrze z gry dla Magic? Odszedł do Lakers w 1996 roku.

- Po kolei. Jestem fanem Magic i choć nie miałem nigdy karnetu na wszystkie mecze, to bardzo często chodziłem oglądać spotkania NBA. Po drugie, nie, nie jestem fanem Shaquille’a. Zawsze podziwiałem grę Kobe Bryanta i co ciekawe, nigdy nie miałem idoli związanych ze swoją pozycją. No może trochę podpatrywałem Davida Westa z Indiana Pacers.

O NBA mówisz swobodnie. A znasz trochę historię Anwilu?

- Niestety nie, ale nadrobię to!

A wiesz ile razy włocławski klub był mistrzem Polski? Raz. I co ciekawe, wtedy w zespole było dwóch koszykarzy świeżo po NCAA: Kris Lang i Damir Krupalija. Dwóch graczy, tylu, ile obecnie...

- A historia lubi się powtarzać, prawda (śmiech)?

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: