Nikt się nie nudzi - wywiad z Arkadiuszem Lewandowskim, prezesem Anwilu Włocławek

- Nieeleganckie jest zakładanie a priori styczniowych czy lutowych wzmocnień w momencie, w którym drużyna rozegrała zaledwie jeden sparing - mówi w wywiadzie prezes Anwilu, Arkadiusz Lewandowski.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Skład skompletowany, treningami zajmuje się sztab trenerski. Wychodzi na to, że pan i pana współpracownicy możecie trochę odsapnąć i się ponudzić...

Arkadiusz Lewandowski: Nikt się w klubie nie nudzi, pracujemy, trenujemy, sprzedajemy karnety, pozyskujemy sponsorów i tak dalej. Może to rzeczywiście trochę paradoksalne, ale to tak naprawdę jest dla nas bardzo gorący czas - mówię o tym okresie przedsezonowym, a już po skonstruowaniu zespołu. Kontrakty są podpisane, treningi się odbywają, jednak do sezonu trzeba przygotować się również pod względem logistycznym i administracyjnym.

Jeszcze praca nad pozyskaniem sponsorów...

- Jak najbardziej. To jest ten czas, w którym trzeba wznawiać negocjacje z tymi partnerami, którzy wspierali nas wcześniej i jednocześnie, jak zawsze – szukać nowych sponsorów...

Czy kibice zostaną zaskoczeni jakimś nowym partnerem klubu? Zakładka "sponsorzy" na oficjalnej stronie klubu dziwnie schudła...

- Rzeczywiście wygląda ona bardziej ubogo niż w trakcie sezonu, ale jest na to proste wytłumaczenie. W przypadku gdy umowa spisywana jest na sezon, po jego zakończeniu logotyp znika, bo zanika wsparcie danego sponsora. Nie ma jednak żadnych powodów do paniki, gdyż pewna pula poprzednich kontraktów sponsorskich zostanie naturalnie prolongowana w najbliższym czasie, a być może dojdzie również do parafowania nowych umów. W przypadku części umów już miało to miejsce, o czym poinformowaliśmy na oficjalnej stronie klubu. Myślę więc, że wspomniana zakładka w najbliższym czasie będzie tylko puchnąć.

Czy pana zdaniem pozytywną cechą klubu jest jego transparentność? Mówię chociażby o przekazywaniu informacji czy komunikacji z kibicami.

- Kiedyś to powiedziałem już i powtórzę raz jeszcze: nie opowiadamy bajek, przedstawiamy konkretne rzeczy i tylko te, których jesteśmy w stu procentach pewni. Do tego służy oficjalna strona klubu, czasem można dwa-trzy zdania więcej usłyszeć w wywiadach, czy to ze mną, czy trenerem i myślę, że obecnie ilość informacji wychodzących z klubu powinna zadowalać kibiców, bo jest zdecydowanie większa niż było to w czerwcu czy lipcu, które były dość "martwym" sezonem. Oczywiście, ja zdaję sobie sprawę, że kibic chciałby wiedzieć wszystko, również to, co dzieje się wewnątrz klubu, ale to jest niemożliwe.

Czyli rozumiem, że skoro klub uparcie milczy na temat budżetu w kontekście faktu, że w grudnia zakończy się umowa sponsorska z firmą Anwil S.A., to w tym temacie nie zapadły jeszcze żadne rozstrzygające decyzje?

- Tak, klub informuje, w sposób bardzo oficjalny, o aspektach, które są dokonane i strategiczne dla istnienia klubu, a do takich należą kontrakty z zawodnikami czy sponsorami. Kilkukrotnie spotkałem się z takim głosem, że to nie jest do końca dobre, ale ja uważam, że nie ma sensu ogłaszać czegokolwiek w momencie, w którym nie wiadomo jeszcze jaki kierunek obierze dana kwestia.

Czyli nie może pan zdradzić ani rąbka tajemnicy na temat ewentualnych negocjacji w sprawie przedłużenia kontraktu ze strategicznym sponsorem?

- Umowa sponsorska z firmą Anwil S.A. jest rzeczywiście ważna do końca roku, a my obecnie rozmawiamy z przedstawicielami tej firmy o różnych wariantach dalszej współpracy. Jeśli tylko zapadną decyzje i zostaną one sformalizowane to natychmiast o nich poinformujemy. Ja mogę na ten moment powiedzieć tylko tyle, że mam poczucie, iż w firmie Anwil S.A. mamy wielu bardzo przychylnych klubowi ludzi.

W zespole jest obecnie ośmiu-dziewięciu zawodników, którzy będą w regularnej rotacji meczowej. W poprzednim sezonie, w tym najbardziej tłustym momencie, w rotacji było aż 12 graczy. Czy to oznacza, że obecna drużyna zbudowana została za mniejsze pieniądze?

- Są to porównywalne pieniądze. Musieliśmy przyjąć pewien pułap budżetowy i tego się trzymamy. Ponadto, jedna istotna rzecz - trzymamy się dokładnie takiej koncepcji jaką przyjął trener, który nawet w jednym z wywiadów powiedział oficjalnie, że preferuje grę dziewiątką koszykarzy. Proszę pamiętać o tym, że gramy tylko raz w tygodniu i gdybyśmy mieli kadrę 12-osobową, pomijając kwestię jakości takiej drużyny, z pewnością doszłoby do problemów w aspekcie rozdzielonych minut. Mamy tak naprawdę sześć dni trenowania, a potem mecz i każdy z zawodników będzie chciał spędzić na placu gry jak najwięcej czasu.

Gdybyśmy mieli większą kadrę, wówczas z pewnością dałoby się słyszeć tutaj w zaułkach Hali Mistrzów przebąkiwanie, że jeden zawodnik rozegrał tyle minut, a powinien tyle, a drugi ma taką rolę, a powinien mieć większą. Zresztą, sami kibice dobrze zdają sobie sprawę z tego, że jeśli jeden gracz wchodzi na parkiet np. na trzy-cztery minuty, raz czy dwa w ciągu spotkania, to on nie myśli tak naprawdę o dobru zespołu tylko o własnych statystykach. Sądzę więc, że w tym momencie mamy optymalną liczbę zawodników w kontekście tego, co oferuje nam sezon.

Nie pamiętam sezonu, w którym drużyna nie zostałaby wzmocniona w trakcie jego trwania. Rozumiem, że tym razem właśnie tak się stanie, skoro kadra jest optymalną do rozgrywek?

- Tego nie powiedziałem. Na tę chwilę skład jest zamknięty, ale jeśli będzie taka możliwość i jednocześnie potrzeba, to wówczas będziemy myśleć nad wzmocnieniami. Zresztą, pełniejszy obraz będziemy mieli również za miesiąc-dwa, bowiem obecnie zespół wkracza dopiero w fazę przygotowań do sezonu pod względem taktycznym. Apeluję też byśmy wszyscy dali temu zespołowi kredyt zaufania i byli cierpliwi. To bardzo młoda drużyna, ale budowana z myślą także o kolejnym sezonie. Przypomnę tylko, że wszyscy Polacy mają dłuższe niż roczne kontrakty. Uważam, że wręcz nieeleganckie jest zakładanie a priori styczniowych czy lutowych wzmocnień w momencie, w którym drużyna rozegrała zaledwie jeden mecz sparingowy. Jeśli będzie konieczność, będziemy ją rozważać, ale jeśli nie, nic nie będziemy robić na siłę.

Miejsce poniżej najlepszej czwórki będzie porażką?

- Na pewno taki wyznacznik, nomen omen, wyznaczą nam kibice i doskonale ich rozumiem, bo nikt nie chce być drugi jeśli już był pierwszy i nikt nie chce być trzeci jeśli był drugi... W kontekście zeszłego sezonu obecne rozgrywki zakończone miejscem w najlepszej czwórce to rzeczywiście będzie pewnego rodzaju plan minimum, aczkolwiek ja uważam, że rozmowa o planach minimum to również pewien abstrakt ze względu na szereg czynników: składów innych drużyn, terminarza, adaptacji w zespole zawodników zagranicznych czy kontuzji i tak dalej. Niewiadomych w tym równaniu jest zbyt dużo, by móc swobodnie rozmawiać o konkretnych celach.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×