Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. XI

69 punktów, 18 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty - to dorobek Michaela Jordana w meczu pomiędzy Chicago Bulls a Cleveland Cavaliers, który miał miejsce 28 marca 1990 roku w stanie Ohio.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Gdy prawie cztery dekady wcześniej Wilt Chamberlain rzucił w starciu Philadelphii Warriors z New York Knicks okrągłe 100 "oczek", NBA była ligą istniejącą od stosunkowo niedawna, a wyczynu mistrza "Szczudło" nie transmitowała nawet żadna stacja telewizyjna. Basket wyglądał wówczas jak całkowicie inny sport - wysocy gracze dominowali na parkiecie, a ich znaczenie w drużynie wzmacniał brak linii rzutów za trzy punkty. Właśnie dlatego zdobycz Michaela Jordana robiła ogromne wrażenie.

- To był zdecydowanie najlepszy mecz w mojej karierze. Dodatkowo budujące jest to, że wygraliśmy tamto spotkanie - "MJ" komentuje swój występ w hali Richfield Coliseum. - Już wcześniej zdarzyło mi się osiągnąć podobny wynik, lecz wtedy schodziliśmy z parkietu pokonani - nawiązuje do słynnej potyczki z Boston Celtics w 1986 roku, kiedy to uzbierał 63 punkty. Doskonała dyspozycja "Jego Powietrzności" pozwoliła podopiecznym Phila Jacksona odnieść siódme wyjazdowe zwycięstwo z rzędu i zakwalifikować się do play-off's. Byki legitymowały się wspaniałym bilansem 46-23. Wreszcie stanowiły zgraną paczkę i nie były ekipą, w której całą robotę wykonywał Mike, a reszta tylko statystowała, ewentualnie rokując nadzieje na przyszłość. Warto zauważyć, iż cała pierwsza piątka teamu z "Wietrznego Miasta" zakończyła sezon zasadniczy z dwucyfrową średnią punkową.

- Jordan zaprezentował się fantastycznie - komplementował "MJ'a" po starciu w Cleveland coach Bulls. - Widziałem na własne oczy jak Pete Maravich ustrzelił kiedyś 68 lub 69 "oczek". Zagrał wspaniale, lecz osiągnięcie Jordana zrobiło na mnie jeszcze większe wrażenie. "Jego Powietrzność" w potyczce z Kawalerzystami zaprezentował skuteczność rasowego snajpera - 23/37 z gry oraz 21/23 z linii rzutów wolnych. Wyróżniał się w każdej kwarcie oraz dogrywce, zdobywając kolejno 16, 15, 20, 10 oraz 8 punktów. Byki wygrały 117:113, a pilnujący go przez większą część widowiska obrońca Cavs, Craig Ehlo, do dziś wspomina tamte wydarzenia: - Ten facet zasłużył na zdobycie 70 "oczek". Zachwycił mnie. Każdy jego rzut był fenomenalny.

Wieczór w Richfield Coliseum okazał się dla Michaela Jordana jednym z takich, podczas których wszystko się udaje. Jego wynik punktowy do dnia dzisiejszego zdołało poprawić jedynie dwóch zawodników - David Robinson w roku 1994 oraz Kobe Bryant dwanaście lat później. To jednak występ "Jego Powietrzności" jest do dnia dzisiejszego najchętniej wspominany z uwagi na wykonaną przez lidera Bulls liczbę zbiórek, asyst oraz przechwytów.

- Nie kupujcie produktów Nike i nie noście ich - nawoływał w 1990 roku Tyrone Crider, dyrektor wykonawczy Operation PUSH - założonej niemal dwie dekady wcześniej przez Jessy Jacksona organizacji walczącej o przestrzeganie praw człowieka. Oficjalnym powodem nakłaniania ludzi do bojkotu amerykańskiego producenta było niesprawiedliwe traktowanie przez niego społeczności afroamerykańskiej, czyli głównego nabywcy produktów Nike w USA. Organizacja miała za złe korporacji, że żadnego z najważniejszych stanowisk nie pełniła w niej osoba czarnoskóra, że ani jeden firmowy dolar nie był zdeponowany na koncie w banku należącym do Afroamerykanina, a także żadna kampania reklamowa nie została zlecona agencji reklamowej prowadzonej przez czarnoskórych. - Mamy prawo być oburzeni i nie zamierzamy dłużej siedzieć cicho. Wydawane przez nas pieniądze chcielibyśmy utrzymać w nasze społeczności - mówił Crider. Nike szybko odniosło się do zarzutów Operation PUSH, przechodząc do ataku i zarzucając organizacji czerpanie zysków z reklamowania w swoim magazynie jednego z największych konkurentów giganta z Portland - firmy Reebok. Ponadto producent ze stanu Oregon wydał oświadczenie, w którym nie omieszkał poinformować, że pieniądze wydawane przez czarnoskórych wcale nie wypływają w całości poza ich społeczność, skoro lwia część kwot przeznaczanych przez Nike na działalność charytatywną ofiarowana jest właśnie na wsparcie dla Afroamerykanów.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Michael Jordan jako główna twarz Nike nie mógł zachować milczenia w sprawie oskarżeń wygłaszanych przez Operation PUSH oraz nawoływania do bojkotu produktów firmy z Portland. - To niesprawiedliwe, że Nike znalazło się na świeczniku tylko dlatego, iż jest w chwili obecnej na topie - napisał w specjalnym oświadczeniu. Korporacja ostatecznie zobowiązała się do tego, że w przyszłości na najwyższych stanowiskach będzie stawiać również na Afroamerykanów. Nie wystarczyło to jednak do przerwania bojkotu.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×