Michael Jordan - prawdziwy Byk cz. VI

Przed pojawieniem się na parkietach NBA Michaela Jordana wszyscy koszykarze w lidze nosili białe obuwie. Wypuszczone w sezonie 1984/85 przez firmę Nike buty Air Jordan I złamały tę zasadę.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Czarno-czerwono-białe obuwie, w którym miał występować Mike, zostało zaprojektowane przez Petera Moore'a i z uwagi na niezgodny z konwenansami kolor zostało natychmiast zdelegalizowane przez władze ligi zawodowej. Nawet sam zainteresowany podchodził do produktu rodzimej firmy ze sporą dozą sceptycyzmu. - Nie mogę nosić takich butów, to są kolory diabła - mówił "MJ".

Specjaliści od marketingu korporacji ze stanu Oregon byli jednak na tyle przekonani do sukcesu obuwia sygnowanego nazwiskiem Michaela Jordana, że Nike za każdy występ "Jego Powietrzności" w nieregulaminowych butach płaciło pięć tysięcy dolarów kary nakładanej na zawodnika przez NBA. Okazało się to strzałem w dziesiątkę - ich produkt zrobił prawdziwą furorę, choć niewiele brakowało, a do podpisania umowy pomiędzy "MJ'em" a firmą ze stanu Oregon jesienią 1984 roku w ogóle by nie doszło. Wszystko przez to, że "Jego Powietrzność" wolał buty opatrzone logami Converse oraz Adidas i miał nadzieję na parafowanie kontraktu reklamowego z jednym z tych producentów. - Michael w ogóle nie chciał słyszeć o Nike, ale jego rodzice wpłynęli na niego. Powiedzieli stanowczo: "idziemy do Oregonu", a on się nie sprzeciwił. Do dziś nie wiem jednak, czy w ogóle się zastanawiał nad tą decyzją. Nie lubił ich butów - opowiada David Falk, agent Jordana.

"Jego Powietrzność" w końcu przekonał się do koncernu z Portland. Firma zdobyła serce koszykarza tym, że chciała wokół jego osoby zbudować nową linię odzieży. Nike współpracowało wówczas już z wieloma słynnymi sportowcami, ale "MJ" miał się stać prawdziwym uosobieniem marki. - To był pierwszy raz, gdy firma zdecydowała się zapłacić komuś za sygnowanie produktów swoim nazwiskiem - mówi Howard White, wiceprezes ds. marketingu Air Jordan. - Przed Michaelem nikt w NBA nie miał sygnowanych butów i ubrań. Pierwsze logo Air Jordan przedstawiało piłkę ze skrzydłami. Po zwycięskim dla "Jego Powietrzności" konkursie wsadów podczas All-Star Weekend 1987 zostało zmienione na sylwetkę koszykarza wykonującego slam dunk i w tej formie trwa do dziś. Wtedy również buty Air Jordan przestały być zwykłym obuwiem sportowym, a urosły do rangi zjawiska popkultury. Do nakręcenia reklamówki promującej trzecią edycję butów sygnowanych nazwiskiem "MJ'a" zatrudniono samego Spike'a Lee. Najwybitniejszy twórca kina afroamerykańskiego i sympatyk New York Knicks nie tylko wyreżyserował klip, ale wcielił się w nim również w postać Marsa Blackmona, bohatera granego przez niego w filmie pt. "Ona się doigra", któremu słynny koszykarz pomagał wykonać wsad. Aż do Air Jordan III charakteryzujących się poduszką powietrzną w podeszwie, "Jego Powietrzność" miał bardzo niewielki udział w projektowaniu swoich butów. Mike zastanawiał się nawet nad zakończeniem współpracy z Nike, ale koncern przekonał go do pozostania pod swoimi skrzydłami i zaoferował mu o wiele większy wpływ na ostateczny kształt obuwia sprzedawanego pod marką Air Jordan. - Nasz zespół projektantów lubi pracować ze sportowcami, którzy wiedzą czego chcą, a Michael jest właśnie takim człowiekiem - twierdzi Phil Knight, współzałożyciel korporacji ze stanu Oregon.
fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com fot. Steve Lipofsky - Basketballphoto.com
Buty sygnowane nazwiskiem "Jego Powietrzności" odniosły tak duży sukces komercyjny, że każdego roku prezentowany jest ich nowy wzór, opatrzony kolejnym numerkiem. Tymczasem po zakończeniu sezonu 1993/94 pojawił się problem, gdyż "MJ" ze względu na tragiczną śmierć ojca postanowił rozstać się z zawodowym basketem i spróbować swoich sił w baseballu. Jego autorytet był jednak tak ogromny, że nie powstrzymało to Nike przed kontynuacją produkcji koszykarskiego obuwia spod znaku Air Jordan. Rozbrat z basketem sprawił jedynie, że Air Jordan X były pierwszymi od wielu lat butami sygnowanymi przez "MJ'a", przy projektowaniu których on nie uczestniczył. - Siedzieliśmy akurat w pokoju hotelowym, gdy pokazywałem mu gotowy projekt. Michael spojrzał tylko na buty i powiedział: "nienawidzę ich" - wspomina Tinker Hatfield, wiceprezes Nike ds. innowacji oraz główny projektant linii Air Jordan. - Byłem naprawdę zaskoczony jego reakcją. Wydawało mi się, że powinien być wdzięczny za to, że zdecydowaliśmy się na kontynuację współpracy pomimo tego, że nie grał już zawodowo w kosza.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×