Zawodnicy Ainarsa Bagatskisa byli w pewnym momencie blisko odwrócenia losów meczu, gdyż niespełna półtora minuty przed końcem mieli tylko punkt mniej niż przeciwnik, tyle że w decydującym momencie Łotysze skupili się na rzutach z dystansu, które... tego dnia im kompletnie nie wychodziły. Zaledwie 5 z 29 prób znalazło drogę do kosza. Tym samym można powiedzieć, iż to nie Belgowie zagrali tak dobrze i wygrali, lecz Łotysze spisali się tak fatalnie i przegrali.
Najlepiej w ekipie zwycięzców wypadli Wen Mukubu i Sacha Massot. Obaj zdobyli w sumie 27 punktów. Aktywny był też Jonathan Tabu, który nie tylko dopisywał kolejne "oczka", ale też zbierał i asystował. Niewiele brakowało, aby osiągnął double-double (8 punktów, 8 zbiórek). U Łotyszy największe zagrożenie stanowił Rolands Freimanis.
Lwy osłodzili sobie kompletnie nieudaną dla nich drugą rundę mistrzostw Europy. Wygrywając uniknęli klęski, ale pozostali na ostatnim miejscu w grupie.
Łotwa - Belgia 56:60 (15:14, 17:18, 10:14, 14:14)
Łotwa: Freimanis 10, Kuksiks 9, Mejeris 7, Strelnieks 7, Mejers 6, Bertans 5, Skele 4, Janicenoks 4, Selakovs 0.
Belgia: Massot 14, Mukubu 13, Hervelle 10, Tabu 8, De Zeeuw 5, Van Rossom 4, Moors 4, Muya 2, Mwema 0, Beghin 0.