Na pół minuty przed końcem dogrywki Przemysław Zamojski zdobył 3 punkty wyprowadzając Stelmet na minimalne prowadzenie. Po stracie Adama Waczyńskiego Trefl Sopot nie był w stanie zniwelować strat i przegrał z zespołem mistrzów Polski. - Emocje były duże, ale najważniejsze, że udało nam się wygrać. Myślę, że zasłużyliśmy na te zwycięstwo. Momentami nasza gra nie była ładna dla oka, ale z pomocą kibiców i naszego zaangażowania udało nam się wyszarpać zwycięstwo - skomentował Adam Hrycaniuk.
Zielonogórzanie jeszcze przed końcem pierwszej kwarty mieli nad sopocianami 10 punktów przewagi. Podopieczni Mihailo Uvalina szybko stracili tę zaliczkę, pozwalając drużynie pod wodzą Dariusa Maskoliunasa wyjść na prowadzenie. - Przyjdzie czas na analizę, na poprawę błędów. Na pewno naszym problemem jest to, że nie potrafimy utrzymać przewagi, którą wywalczamy na początku meczu lub w drugiej czy trzeciej kwarcie. Tracimy punkty i potem spotkanie robi się na styku. Musimy walczyć do końca. Musimy nauczyć się trzymać przewagę i doceniać wywalczone punkty. Te punkty w pierwszych minutach mogą nam dać sukces na koniec pojedynku - ocenił reprezentant Polski.
W grze biało-zielonych było widać sporo błędów w obronie. Koszykarzom z Zielonej Góry często brakowało odpowiedniej komunikacji i przekazywania zawodników rywali w defensywie. - Niestety takie błędy nam się zdarzają i to bardzo często, nawet za często. Gdybym znał odpowiedź dlaczego tak się dzieje, to byłoby za łatwo. Na pewno musimy trenować te sytuacje na treningach i eliminować te błędy. Mam nadzieję, że z czasem takich błędów będzie coraz mniej i będziemy bronić szczelniej - powiedział środkowy.
Mierzący 206 cm podkoszowy uważa, że gracze Stelmetu wciąż potrzebują czasu na lepsze poznanie swoich stylów gry. Zespół pod wodzą Mihailo Uvalina nie stanowi jeszcze monolitu. - Myślę, że do końca nie jesteśmy jeszcze zgranym zespołem, przynajmniej tak to wygląda. Na pewno bardzo chcemy być całością, bardzo cenimy każdego z zawodników. Każdy chce wnosić pozytywną energię, ale na boisku czasem widać dezorganizację i rozkojarzenie. Dzień w dzień trenujemy i gramy mecze po to, aby po jakimś czasie powiedzieć, że ta praca przyniosła efekty i że ta drużyna faktycznie się zgrała - zakończył Adam Hrycaniuk.