Po rocznej przygodzie w Anwilu Włocławek, Ruben Boykin zdecydował się na grę w egzotycznej pod względem koszykarskim Japonii. Wybór Amerykanina padł na drużynę Akita Northern Happinets, która występuje w BJ League, czyli tamtejszej drugiej lidze. Obecnie zespół Boykina legitymuje się bilansem 13-1 i ma bardzo dużą szansę na awans do elity. 28-latek natomiast jest czwartym strzelcem swojego zespołu (średnio 12 punktów), najlepszym zbierającym, a zarazem drugim zbierającym ligi (13,5 zbiórki).
- Naprawdę wszystko mi się tutaj układa wyjątkowo dobrze. Jestem kluczowym zawodnikiem, mój zespół przegrał tylko raz w 14 spotkaniach - czego chcieć więcej tak naprawdę? - pyta retorycznie Amerykanin.
Boykin przebywa w Kraju Kwitnącej Wiśni od ponad dwóch miesięcy. I choć pierwsze zderzenie z nową kulturą było dla niego szokiem, obecnie Amerykanin zaadaptował się w nieznanym wcześniej otoczeniu.
- Do tej pory znałem tylko Stany Zjednoczone, moje Los Angeles oraz trochę Europy. Teraz zobaczyłem, że świat oferuje znacznie więcej, a w Japonii jest cudownie i wszystko mi się podoba: ich kultura, tolerancja dla ubioru i wyglądu, oddanie, nawet język - mówi Boykin, choć zdradza, że póki co nie rozstaje się z pewnym urządzeniem. - Mam taki specjalny translator, który towarzyszy mi wszędzie i na razie sobie jakoś radzę. Chciałbym jednak mówić trochę po japońsku, ale to chyba jeszcze trudniejszy język niż polski...
- A co tam w Anwilu? -
zagaduje koszykarz, a po otrzymaniu kilku podstawowych informacji, odpowiada - 3-3 to nie jest jakiś super bilans, ale zawsze można rozpocząć sezon gorzej... Wiem coś o tym, pamiętam zeszły sezon. Mam nadzieję jednak, że włocławianie zaliczą fajne rozgrywki z sukcesem. To należy się tamtym kibicom.
W poprzednim sezonie Boykin rozegrał dla Rottweilerów 42 mecze ligowe, notując 7,7 punktu i 5,8 zbiórki.
[/b]