Po sześciu porażkach z rzędu koszykarki Riviery Gdynia czuły bardzo wielki niedosyt. Szczególnie w pamięci utkwiła im ostatnia porażka z Energą Toruń i chcąc zamazać złe wspomnienie, podopieczne Wadima Czeczuro do sobotniego meczu przystąpiły niezwykle skoncentrowane. Już od pierwszych minut było widać, że gdynianki wyciągnęły odpowiednie wnioski. Choć kilka pierwszych akcji grane było kosz za kosz, to gospodynie szybko odnalazły swój styl gry. W czwartej minucie zawodniczki Riviery wyszły na prowadzenie, które utrzymywały do 29 minuty. Głównie dzięki skutecznym Danielle Wilson oraz Małgorzacie Misiuk, gdynianki w 16 minucie wyszły na najwyższe 13-punktowe prowadzenie (33:20). Niemal przez trzy kwarty prowadzone przez trenera Czeczuro zawodniczki dzięki agresywnej obronie wymuszały straty przeciwniczek. Błędy koszykarek Artego, gdynianki zamieniały na swoje punkty.
Pomimo słabszej postawy w pierwszych odsłonach meczu, prowadzone przez trenera Tomasza Herkta koszykarki nie poddały się i głównie za sprawą Leah Metcalf oraz Darii Mieloszyńskiej-Zwolak zaczęły odrabiać straty. Po 30 minutach z wysokiej przewagi gospodyń pozostał zaledwie jeden punkt (46:45) i o końcowym zwycięstwie zadecydować miała czwarta kwarta. Tę zdecydowanie lepiej rozpoczęły przyjezdne. Bydgoszczanki w 33. minucie wyszły nawet na najwyższe prowadzenie - 46:52, jednak nie były w stanie go utrzymać. Zastój w zdobywaniu punków przez zawodniczki Artego wykorzystały gdynianki, które ponownie doprowadziły do remisu. Ostatnie cztery minuty regulaminowego czasu dostarczyły zebranym na trybunach kibicom mnóstwo emocji. Agresywna obrona obu zespołów wymuszała liczne błędy przeciwników. Gdy jeszcze na 10 s. do końca czwartej kwarty wydawało się, że to gdynianki będą się cieszyć ze zwycięstwa, celny rzut za trzy oddała Metcalf, a na tablicy wyników było po 57. Gospodyniom pozostały co prawda jeszcze 4 sekundy na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stronę, jednak pomimo czasu wziętego przez trenera Czeczuro wynik nie zmienił się.
O zwycięstwie zadecydować miała dogrywka. W ciągu doliczonych pięciu minut meczu oba zespołu starały się grać asekuracyjnie, chcąc uniknąć niepotrzebnych błędów. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowały gospodynie. Trzy celne rzuty wolne oraz 2 punkty Emilie Johnson pozwoliły na wygranie dogrywki 5:2 a całego meczu 62:59.
Było to niezwykle ciężko wywalczone zwycięstwo, a trener gospodyń nie krył zadowolenia po tym meczu: - Gratuluję swoim zawodniczkom postawy w dzisiejszym meczu, bo zagrały dziś znakomicie, pozostawiając na parkiecie całe swoje serce - mówił Wadim Czeczuro na pomeczowej konferencji prasowej.
Zupełnie w innym nastroju był Tomasz Herkt: - Ciężko mi skomentować dzisiejszy mecz. Gdynianki, które wygrały do tej pory zaledwie jedno spotkanie i muszę przyznać, że przyjechaliśmy tu jak po swoje. Choć ostrzegałem dziewczyny, że nie będzie to łatwy mecz, to takie porażki nie mogą nam się przytrafiać. Gdynianki w dzisiejszym meczu miały aż 55 zbiórek, z czego 19 na atakowanej tablicy. Przy naszej przewadze wzrostu to nie może się zdarzać. Zawiedliśmy dziś również w rzutach za 3 punkty. Nie pamiętam takiego meczu, kiedy Elżbieta Mowlik miała 0/9 za trzy. Mieliśmy wiele otwartych pozycji, jednak wielu z nich nie potrafiliśmy wykorzystać. To właśnie to przestoje w zdobywaniu punktów głównie zadecydowały o naszej porażce.
Riviera Gdynia - Artego Bydgoszcz 62:59 (19:10, 18:17, 9:18, 11:12, d. 5:2)
Riviera: Misiuk 20 (8 zb.), Wilson 14 (15 zb.), Małaszewska 12 (6 zb, 6 as.), Johnson 11 (9 zb.), Matsko 2 (7 zb.),Szymczak-Górzyńska 2, Baryło 1, Jakubiuk 0
Artego: Metclaf 18 (8 zb.), Mieloszyńska-Zwolak 11, Lawson 6 (7 zb.), Kraayeveld 6 (7 zb.), Pietrzak 6, Jeziorna 5, Koc 4, Mowlik 3