Starogardzianie zmagali się od początku ze swoim największym problemem w tym sezonie, czyli dziurawą do bólu defensywą. Mimo nie najgorszej dyspozycji rzutowej, zwłaszcza na dystansie, Polpharma nie była w stanie zbyt długo dotrzymać kroku przeciwnikowi, który z największą łatwością powiększał swój dorobek.
W pierwszej połowie kołobrzeżanie byli blisko zdobycia aż 50 punktów. Podopieczni Tomasz Jankowski nie radzili sobie z zatrzymaniem Jordana Callahana i Jessie'ego Sappa . Amerykański duet może nie porażał efektywnością, ale był na tyle aktywny, że w sumie zdołał w dwóch kwartach uzbierać aż 29 punktów. Co więcej, "Czarodzieje z Wydm" dzięki nim odskoczyli i na przerwę schodzili z przewagą aż 12 "oczek".
Po powrocie na parkiet nic się nie zmieniło. Gospodarze nadal nie byli w stanie odwrócić losów tego meczu, bo wciąż mieli problemy w defensywie, co notorycznie wykorzystywał wspomniany wcześniej Callahan. Co prawda przewaga kołobrzeżan znacząco nie wzrosła, ale mimo wszystko Kotwica była już coraz bliżej kolejnego triumfu.
W ostatniej odsłonie zawodnicy Tomasz Mrożek przypieczętowali wygraną. To nie było wcale trudne. Wręcz przeciwnie. Przewaga gości osiągnęła w pewnym momencie ponad 20 punktów, więc stało się jasne, że "Farmaceuci" mogą co najwyżej uniknąć kolejnej klęski. Starogardzianie byli już w dramatycznym położeniu, ale ostatecznie ulegli rywalowi "tylko" 18 oczkami.
Polpharma Starogard Gdański - Kotwica Kołobrzeg 76:94 (17:24, 20:25, 19:21, 20:24)
Polpharma: Varanauskas 14, Jeftić 13, Hicks 10, Tuljković 8, Kosiński 7, Johnson 7, Lekavicius 7, Kukiełka 6, Trybański 4.
Kotwica: Callahan 24, Sapp 21, Johnson 20, Arabas 12, Ciechociński 6, Piechowicz 4, Złoty 4, Wichniarz 3, Żołnierczuk 0, Djurić 0.