Pod wodzą Gaspera Okorna drużyna Akademików spisuje się rewelacyjnie. Koszalinianie wygrali aż sześć meczów, przegrywając zaledwie dwa pojedynki (z Jeziorem Tarnobrzeg oraz z Rosą Radom). W niedzielę wszystko wskazywało na to, że AZS poniesie kolejną porażkę, ale ostatecznie gracze Okorna wyszli obronną ręką z rywalizacji z Asseco Gdynia.
- Mówiłem przed meczem, że Asseco to groźna, nieprzyjemna drużyna. Moje słowa miały odzwierciedlenie w rzeczywistości. Goście postawili nam niesamowicie twarde warunki, niektóre ich akcje były nieprawdopodobne. Bardzo dobrze budowali swoje akcje ofensywne, trzeba im to oddać. Jeśli mam być szczery, to my po prostu wyrwaliśmy to zwycięstwo Asseco Gdynia. Nie ma co się oszukiwać, mieliśmy wiele szczęścia - podkreśla słoweński opiekun AZS Gdynia.
Gdynianie w całym meczu oddali aż 37 rzuty za trzy, z czego tylko 14 znalazło drogę do kosza. Po cztery "trójki" trafili Fedor Dmitriev oraz Przemysław Frasunkiewicz. - Byliśmy gotowi do tego meczu. Przygotowywaliśmy się i znaliśmy ich zagrywki. Wiedzieliśmy, że zarówno Dmitriev, jak i Frasunkiewicz trafiają za trzy. Jednakże od samego początku daliśmy im za dużo przestrzeni i oni to wykorzystywali - dodaje trener Okorn.
- To był naprawdę trudny mecz dla mnie. Musiałem bardzo zmieniać, korygować nasz skład. Przecież w pewnym momencie graliśmy z Laboviciem na "piątce", a to nie jest jego nominalna pozycja. Wszystko dlatego, żeby jak najlepiej dostosować się do taktyki rywala. Mieliśmy szczęście, ale zasłużyliśmy na to zwycięstwo - zauważa słoweński opiekun AZS Koszalin.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]