Kluby te nawet ciężko porównywać. Krakowianki to główny kandydat do mistrzostwa podczas gdy ich przeciwniczki jeszcze niedawno walczyły jedynie o najmniejszy wymiar kary. Rywale niemiłosiernie ogrywali wielkopolską ekipę. W większości przypadków słowo deklasacja wcale nie stanowiło nadużycia.
Trzeba otwarcie powiedzieć, że jest ona absolutnym nowicjuszem pośród ekstraklasowego towarzystwa i dotychczas radziła sobie niezbyt dobrze. Awans wywalczyła przed obecnym sezonem, lecz późniejsze realia mocno zweryfikowały oczekiwania wszystkich. Długo nie posiadała choćby jednego zwycięstwa, a złą serię przerwała w poprzedniej kolejce.
Wiśle jednak raczej nie zagrozi. Dwa miesiące temu MKS poległ pod Wawelem 19:97, co wciąż pozostaje rekordem trwającej edycji BLK. Teraz przynajmniej na ławce trenerskiej rządzi zakontraktowany Arkadiusz Koniecki. Doświadczony coach trochę inaczej poustawiał zespół, dzięki czemu zaczął być skuteczniejszy. Stąd można mu postawić mały plusik.
Niemniej niedzielną potyczkę należy potraktować w kategoriach przetarcia srebrnego medalisty po grudniowej pauzie. Podopieczne Stefana Svitka treningi wznowiły dopiero w piątek, dlatego też nie ma sensu spodziewać się optymalnej dyspozycji. Dla nich najkorzystniejszy scenariusz to szybkie uzyskanie przewagi, co pozwoliłoby spokojnie kontrolować losy meczu.
Sztab szkoleniowy pewnie podobnie jak tuż przed świętami kiedy wiślaczki walczyły z Rivierą Gdynia da szansę występu większej ilości zawodniczek niż zazwyczaj. Potem trudno będzie znaleźć ku temu okazję, gdyż nadejdzie seria znacznie bardziej wymagających konfrontacji.
Warto zaznaczyć, że gospodyń nie wspomogą Chandra Harris i Jazmine Perkins. Obie koszykarki opuściły kolektyw w starym roku. Tak właśnie atutów ubyło. Każda bowiem zdobywała średnio około osiem punktów, co wobec panujących tam realiów uchodziło za niezłe osiągnięcie.
Mimo tego cały team powinien pamiętać, że ambicja oraz walka o wizerunek również się liczy.
Początek meczu w niedzielę o godzinie 17.