- Gdybyśmy podtrzymali w drugiej połowie to, co graliśmy w pierwszej części meczu, gdybyśmy zagrali z taką agresją w defensywie, gdybyśmy wykorzystywali swoje przewagi i wreszcie, gdybyśmy nie mieli takiego przestoju w trzeciej kwarcie... - w ten sposób swój pomeczowy komentarz po przegranej z PGE Turowem Zgorzelec rozpoczął rozgrywający Stabillu Jezioro Tarnobrzeg, Marcin Nowakowski.
Goście z Podkarpacia wygrywali na początku drugiej kwarty 28:19, ale prowadzenie stracili jeszcze przed przerwą (36:40). Prawdziwy kataklizm nadszedł jednak po zmianie stron - trzecia kwarta została przegrana 15:32 i tym samym przed czwartą kwartą tarnobrzeżanie mieli aż 21 oczek straty (51:72)...
[i]
- Znowu przegrywamy przez przestój w grze. Co prawda w poprzednich spotkaniach nie zdarzało się to w trzeciej kwarcie, ale jednak zawsze w meczu pojawia się taki moment, w którym rywal nam ucieka. Gdy przeciwnikiem jest PGE Turów tak grać nie można, bo wówczas traci się punkty z kontry i jest po zawodach -[/i] dodawał Nowakowski.
Tarnobrzeżanie doznali właśnie porażki po raz piąty z rzędu. W starciu z Asseco przegrali drugą kwartę 8:23 (63:66), ze Śląskiem pierwszą odsłonę 17:30, a trzecią 17:27 (66:105), zaś z Rosą czwartą 17:32 (78:91). Trudno więc ze słowami Nowakowskiego się nie zgodzić.
Na domiar złego, seria pięciu przegranych może się wydłużyć. W najbliższym czasie Stabill Jezioro zagra z Treflem, AZS, Anwilem i Stelmetem. - Nie gramy tego, co sobie zakładamy przed spotkaniem. Teraz mamy trudne mecze i żeby je wygrać, nie może mieć takich przestojów. A że umiemy grać w koszykówkę, pokazaliśmy na początku starcia z Turowem - zakończył playmaker.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]