Radomianie zrewanżowali się słupszczanom za porażkę w pierwszej rundzie. Zawodnicy Rosy rzucili rywalom aż 87 punktów, z czego aż 55 w pierwszej, wygranej trzynastoma "oczkami" połowie. - Rosa zaczęła ten mecz dużo bardziej skoncentrowana niż my. Pokazała dużą chęć do gry - zauważył po zakończeniu sobotniego pojedynku Andrej Urlep.
Dla słoweńskiego szkoleniowca, którego drużyny zawsze słynęły z dobrej i twardej defensywy, taki wynik to duże zaskoczenie. - Niestety, dla mnie jako trenera to jest duża porażka. Rywale nie zrobili nic takiego, co nie wiedzieliśmy, że robią, ale nasza obrona w pierwszej połowie to był ser szwajcarski, to nie była koszykówka - przyznał szczerze.
W trzeciej i czwartej kwarcie Energa Czarni stracili dużo mniej, bo 32 punkty, sami zdobywając 35, lecz było to za mało na prezentującego równą dyspozycję rywala. - W drugiej połowie zagraliśmy dużo lepiej w obronie, ale nie wykorzystaliśmy szans, które mieliśmy w ataku, i także przez to przegraliśmy - podkreślił opiekun.
Sobotnie starcie piętnastej kolejki udowodniło, jak ważnym elementem w koszykówce jest defensywa. - Nie tylko w tym meczu, ale w każdym obrona jest kluczowa. Nie było takiej energii, jaka powinna być, przez to Rosa rzuciła tyle punktów. Trzydzieści trzy punkty w pierwszej kwarcie to jest po prostu jakiś żart, a nie koszykówka - zakończył Urlep.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]