Na pewno nie rzucę białego ręcznika! - rozmowa z Tomaszem Jankowskim, trenerem Polpharmy Starogard Gdański

- Na pewno nikt nie rzuci białego ręcznika, nikt się nie podda. Przecież nie przestaniemy grać, trenować. Musimy wspólnymi siłami sobie pomóc w tej sytuacji - mówi Tomasz Jankowski, trener Polpharmy.

[b]

Karol Wasiek: Ciężko chyba coś racjonalnego powiedzieć po takim spotkaniu...[/b]

Tomasz Jankowski: Oczywiście. Po meczu w szatni panowała cisza. Poprosiłem chłopaków, żeby mi odpowiedzieli na pytanie, co się dzieje z nimi, bo ja nie jestem najmądrzejszym człowiekiem na świecie i wszystkiego nie wiem. Chciałem znać ich odczucia. Wiadomo, że są załamani i nie ma co się temu dziwić. Jednakże nikt z chłopaków niczego nie powiedział. Jednakże tak tej sprawy nie zostawię, bo chcę, żeby oni zabrali głos. Nie ma sensu w takim momencie krzyczeć i analizować każdej akcji, bo nam nic nie wychodziło.

Dostrzega trener jakieś przyczyny?

- Z chłopaków zeszło kompletnie powietrze, absolutnie nie mają pewności siebie. Jest to smutne, ale będziemy próbować to odkręcać.

Co czuje trener, którego uwagi nie docierają do zawodników?

- Nie ma co ukrywać, że to trudna sytuacja, bo w tym zespole jest kilku doświadczonych koszykarzy i należy wymagać czegoś więcej. Ten problem trzeba zdiagnozować i jak najszybciej go wyeliminować.

[b]

Czeka chyba pana niesłychanie trudne zadanie, żeby odbudować te morale zespołu...[/b]

- To prawda. Na pewno nikt nie rzuci białego ręcznika, nikt się nie podda. Przecież nie przestaniemy grać, trenować. Musimy wspólnymi siłami sobie pomóc w tej sytuacji.

Na co stać tę drużynę? Walka o pierwszą ósemkę jest wciąż możliwa?

- Nie wiem, na co stać tę drużynę, bo w dwóch meczach ten zespół pokazał, że potrafi grać, walczyć, zwyciężać. Można było wyciągnąć kilka pozytywów. Z kolei spotkanie z Asseco, czy ze Śląskiem pokazało drugie oblicze naszej drużyny.

Ten moment krytyczny był chyba w meczu ze Śląskiem, gdzie ta gra zespołu nieco się załamała...

- W ten sposób nie analizuję spotkań, bo ze Śląskiem nie zagraliśmy najlepszego meczu. Liczyliśmy na coś więcej, ale ostatecznie nie udało się.

Zmian w zespole było całkiem sporo. Przewiduje pan kolejne?

- Było kilka zmian podyktowanych różnymi kwestiami. Odszedł Linas Lekavicius, w a jego miejsce pozyskaliśmy Eldridge'a. Amerykanin po kilku miesiącach rozbratu z koszykówką potrzebuje czasu, żeby wejść w rytm meczowy. W sobotnim spotkaniu Kevin Johnson pokazał, że jest graczem, któremu nie brakuje chęci do walki podkoszowej. Zanotował 16 zbiórek, co jest świetnym wynikiem. Więcej zmian nie przewidujemy i z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że ich nie będzie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (1)
avatar
spidermarx
21.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie rzucaj recznika.wywioza cie na taczce wieczny asystencie.