16 strat popełnionych już w pierwszej połowie meczu z PGE Turowem Zgorzelec przez koszykarzy Kotwicy Kołobrzeg okazało się wytrychem, dzięki temu zawodnicy Miodraga Rajkovicia otworzyli drzwi do zwycięstwa w tym spotkaniu. Już do przerwy zgorzelczanie prowadzili 43:26 i po zmianie stron wystarczyło im tylko kontrolować sytuację.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była po prostu tragiczna. Byliśmy fatalni przede wszystkim w obronie, ale również w ataku nie było dobrze. Zanotowaliśmy aż 16 strat, co Turów skrzętnie wykorzystał. I wykorzystując naszą nieporadność, rzucił ponad 20 punktów z szybkiego ataku - oceniał grę swoich podopiecznych trener "Czarodziei z Wydm", Tomasz Mrożek.
W popełnianiu błędów pod presją defensywy PGE Turowa "brylował" przede wszystkim Jessie Sapp. Amerykanin już do przerwy miał aż osiem strat na swoim koncie i ostatecznie zakończył spotkanie z nietypowym double-double w postaci 16 punktów i 10 strat. Ogółem kołobrzeżanie popełnili aż 25 strat w całym pojedynku, co przekreśliło możliwość wywalczenia dobrego rezultatu w przygranicznym mieście.
- Jessie niepotrzebnie dał się sprowokować rywalom, niepotrzebnie wdał się w indywidualne akcje z dobrze broniącym zespołem Turowa. I choć w drugiej części zmieniliśmy nieco nasz system gry w obronie i sprawiliśmy, że rywale nie zdobywali aż tak dużo puntów z kontry, to jednak gospodarze okazali się lepsi - tłumaczył Mrożek.
Kołobrzeżanie dwukrotnie zmniejszali straty do siedmiu oczek (52:59 i 55:62) na początku czwartej kwarty i dwukrotnie pod koniec (66:73 w 38. minucie oraz 70:77 w 39.) spotkania. Na więcej jednak nie starczyło im sił. - Nasza ambicja nie pozwoliła nam tak łatwo odpuścić tego meczu, a co więcej, pozwoliła nam doskoczyć do przeciwnika. Na zmianę ostatecznego wyniku brakowało nam jednak sił. Szkoda tak dużej przewagi z pierwszej połowy - dodawał opiekun Kotwicy.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]