Wikana Start nie zaprezentował się z najlepszej strony w niedzielny wieczór. Co prawda gospodarze długo prowadzili w starciu z niżej notowanym przeciwnikiem, ale w trzeciej kwarcie pozwolili gościom dojść do głosu. Spójnia Stargard Szczeciński również nie zachwyciła i pomimo kilkuminutowej wyrównanej walki straciła werwę w końcówce. - Z Toruniem przegraliśmy po dogrywce, ale to my dogoniliśmy rywali i w końcówce meczu nadawaliśmy ton grze. Ostatnio końcówki mamy dosyć piorunujące. To jest kolejny mecz, w którym wygrywamy 13:1, 15:4. To dobrze, że wytrzymujemy kondycyjnie spotkania. Mecze trwają 40 minuty i one zazwyczaj rozstrzygają się w końcówkach. Chyba, że na początku uda się uzyskać przewagę, ale to nie jest tak często - analizuje Dominik Derwisz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Po raz drugi w obecnym sezonie double-double zanotował Patryk Pełka, ale mecz zakończył w nie najlepszym nastroju. W czwartej kwarcie 24-latek otrzymał cios w twarz od jednego z rywali i upadając... zgubił but. Do leżącego na parkiecie koszykarza podbiegły wszystkie obecne w hali służby medyczne, włącznie z masażystą Spójni. Skończyło się jednak na strachu i po kilku minutach Pełka usiadł na ławce rezerwowych. - Widziałem od razu, że dostał w oko. Obawa, że coś stało się z okiem byłaby gdyby dostał palcem. Z tego co widziałem dostał chyba łokciem, więc można co najwyżej rozciąć łuk brwiowy. To są takie chwilowe urazy. W danym momencie one źle wyglądają, ale już za dwa dni nie ma z tym większego problemu - krew się osuszy, zrobi się blizna i można dalej funkcjonować - uważa szkoleniowiec.