Kiedy najlepiej rozegrać najlepszą kwartę w sezonie? W urodziny lidera zespołu!

Śląsk Wrocław pokonał Anwil Włocławek po ponad kilku latach przerwy. Radosław Hyży chyba nie mógł liczyć na lepszy prezent urodzinowy.

Bartłomiej Berbeć
Bartłomiej Berbeć
Urodziny Radosława Hyżego były jedną z najczęściej komentowanych spraw zarówno przed, jak i po zakończeniu meczu z Anwilem Włocławek. Bo kiedy pokonać odwiecznego rywala, jak nie w urodziny zawodnika, który zasługuje na miano jednego z symboli klubu, a a na pewno jest mentalnym liderem drużyny?

- Gratuluję zespołowi tej wygranej. Zagraliśmy dobre spotkanie. Ważne było dla nas przerwanie niekorzystnej passy kilku porażek. Dziękuję swoim zawodnikom za oddane serce i za to, że sprawili Radosławowi taki prezent. Cieszę się, że tak wyszło - komentował na gorąco po meczu trener Jerzy Chudeusz.

Szkoleniowiec WKS-u mógł być naprawdę zadowolony z gry swoich podopiecznych
- Pierwsza kwarta w naszym wykonaniu była naprawdę bardzo dobra. Gdybym miał wybierać, to powiedziałbym, że to najlepsza pierwsza odsłona w naszym wykonaniu w tym sezonie. Cały mecz może nie, bo później daliśmy się trochę podgonić, ale pierwsza kwarta na pewno.

Największe kłopoty gospodarze turnieju mieli w trzeciej kwarcie, kiedy to przez ponad 5 minut nie trafili rzutu z gry, a Anwil dominował na boisku - Dobrze otworzyliśmy to spotkanie. Zagraliśmy bardzo rozsądnie i cierpliwie i to praktycznie ustawiło mecz. Chcielibyśmy za to zapomnieć o trzeciej kwarcie, bo takie przestoje nie powinny nam się przydarzać - dodał trener Chudeusz.

Śląsk sprawił Radosławowi Hyżemu prezent urodzinowy i pokonał Anwil Włocławek Śląsk sprawił Radosławowi Hyżemu prezent urodzinowy i pokonał Anwil Włocławek

- Dobre otwarcie, pozytywna energia i trafione trójki. Jutro mamy bardzo ważny mecz, możemy poprawić humory sobie i kibicom, po serii porażek ta wygrana jest dla nas bardzo znacząca - dodał z kolei skromnie solenizant.

Tuż po zakończeniu spotkania koledzy z drużyny odśpiewali "Radziowi" huczne "Sto lat", a w szatni przygotowali dla niego urodzinowy tort. Jak zapewniał SportoweFakty.pl Nikola Malesević, był przepyszny.

- Wiedzieliśmy, że musimy grać agresywnie od momentu, w którym sędzia podrzuca piłkę do góry. Energia z nas dzisiaj buzowała. To było bardzo udane spotkanie w naszym wykonaniu. Nie zwracaliśmy uwagę na to, że w drużynie rywali nie ma pod obręczami Keith Clantona - robiliśmy po prostu swoje i to się opłaciło - dodał serbski skrzydłowy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Kto wygra Intermarche Basket Cup?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×