W poniedziałek zespół prowadzony przez Tomasza Jankowskiego wyjechał na mini-obóz do Władysławowa, gdzie w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich szykował formę do kolejnych meczów w Tauron Basket Lidze. Ta inicjatywa bardzo przypadła do gustu Kevinowi Johnsonowi, który uważa, że dzięki temu drużyna mogła się bardziej zintegrować. - Spędziliśmy kilka dni ze sobą i mogliśmy się bardziej poznać. To było ważne dla naszego zespołu. Mieliśmy wiele zajęć zarówno w hali, jak i na zewnątrz. Uważam, że możemy wynieść tyle same dobre rzeczy z tego wyjazdu - podkreśla amerykański podkoszowy Polpharmy Starogard Gdański, który dość szybko wkomponował się w system gry zespołu.
Na początku trener Jankowski ustawiał go częściej na obwodzie, ale w ostatnich meczach Johnson grywał już częściej pod koszem, gdzie bardzo dobrze sobie radził. W spotkaniach z Asseco Gdynia zanotował 16 zbiórek, z kolei z PGE Turowem - 15.
Johnson "wypchnął" nieco z rotacji Cezarego Trybańskiego, który ostatnie mecze częściej oglądał z perspektywy ławki rezerwowych. Mimo dobrych występów, Amerykanin nie uratował swojej drużyny od kolejnych porażek. Bilans Polpharmy po 17 meczach jest wręcz fatalny: trzy zwycięstwa i aż 14 porażek.
- Uważam, że nie jesteśmy aż tak słabą drużyną, jak pokazuje to tabela. Nie mamy aż tylu problemów, o których mówi się na zewnątrz. Musimy się po prostu zgrać i wówczas wyniki same przyjdą. Chemię w zespole trzeba na pewno wzmocnić, ale nad tym ostatnio pracowaliśmy - zapewnia Johnson, który nie ma wątpliwości, że Polpharma to utalentowany zespół koszykarzy.
- Mamy sporo potencjału w zespole. Mamy bardzo dobrych zawodników w składzie i kwestią czasu jest to, jak zaczniemy wygrywać - przyznaje Amerykanin.
W sobotę Polpharma Starogard Gdański zagra z AZS Koszalin.
czy nie za późno?