HOP
Kevin Johnson - nie mogło go zabraknąć na tej liście. O jego kapitalnym występie wszystko mówią statystyki - 18 punktów, 17 zbiórek, 4 asysty, 3 bloki. Double-double w rewelacyjnej postaci, okraszone innymi niezłymi wynikami. No i ten eval (35) mówi wszystko. Gdyby jego zespół przegrał i tak prawdopodobnie by się tutaj znalazł, ale w dodatku wygrał.
WKS Śląsk Wrocław - za to, że wrocławianie pokazali charakter i dostarczyli sporej dawki emocji w meczu z mistrzem Polski. Nie jest trudno na terenie Stelmetu doprowadzić do dogrywki, zwłaszcza jeśli dwie minuty przed końcem ma się kilka punktów do odrobienia. Podopieczni Jerzego Chudeusza zdołali jednak tego dokonać, za co znaleźli się na liście HOP. Co prawda w dogrywce zostali już rozbici, ale oby więcej takich drużyn i meczów.
Stabill Jezioro Tarnobrzeg i Polpharma Starogard Gdański - w obu klubach z pewnością odetchnęli z ulgą. Tarnobrzeżanie pokonali przecież solidny - choć osłabiony - Anwil, zaś starogardzianie uporali się z AZS-em Koszalin. Dzięki temu poprawiła się ich sytuacja w tabeli. Zresztą tak rzadko wygrywają, że ten sukces trzeba odnotować. Poza tym na samym dnie znajduje się teraz kołobrzeska Kotwica.
BĘC
Christian Eyenga - za brak woli walki. Potencjał tego koszykarza jest naprawdę ogromny, ale nie sposób go zmusić do regularnej gry na wysokim poziomie w TBL. Kongijczyk właściwie przeszedł obok meczu ze Śląskiem, co mogło się skończyć dla zielonogórzan nawet porażką. To już czwarty taki wybryk tego zawodnika.
A.J. Walton - jeszcze niedawno był chwalony za znakomitą grę, znaczącą poprawę w stosunku do początku sezonu, gdy grał egoistycznie. Ostatnio jednak jego forma spadła, co ma też odzwierciedlenie w wynikach Asseco. Amerykanin przeciwko Rosie zagrał fatalnie, przypominając nieco siebie z początku sezonu. Co prawda zanotował sporo asyst, ale co z tego, skoro Korie Lucious z łatwością go mijał.
Kotwica Kołobrzeg - przy okazji tej drużyny wypada się zastanowić nad sensem weryfikacji przedsezonowych. One regularnie nie zdają egzaminu, co nie po raz pierwszy potwierdza Kotwica. W ostatnim meczu zagrało zaledwie sześciu koszykarzy, z czego dwóch spędziło na parkiecie pełne 40 minut. Gdzie te zbilansowane zespoły? Gdzie budżet, który pozwala na spokojne zbudowanie zespołu i stabilizację? Wreszcie po co liga zamknięta, skoro włodarze nie potrafią nawet tego wykorzystać. "Czarodzieje z Wydm" są już na samym dnie TBL i coraz trudniej będzie im się stamtąd wydostać.