Niedzielny pojedynek miał dla obu ekip niebagatelne znaczenie. Bydgoszczanie wygrywając mogli znacznie przybliżyć się do utrzymania, a AZS przedłużyć nadzieję na walkę o ostatnie bezpieczne miejsce zajmowane właśnie przez Astę. - W tym spotkaniu interesowała mnie tylko wygrana. Sam styl nie miał żadnego znaczenia - zauważył trener gospodarzy Aleksander Krutikow. I w początkowych fragmentach było to widać, kiedy stawka mocno sparaliżowała obu przeciwników.
Decydujący dla dalszych losów spotkania fakt miał na początku drugiej kwarty. Wówczas dwa faule, w tym jeden techniczny złapał rozgrywający gości Paweł Hybiak. Z czterema przewinieniami na koncie musiał więc usiąść na dłużej na ławce rezerwowych, ale poznaniacy radzili sobie bez swojego filigranowego zawodnika całkiem nieźle, bo przed zejściem na przerwę tracili do miejscowych zaledwie osiem punktów.
Zupełnie inny przebieg miała druga część spotkania. Po powrocie na parkiet bydgoszczanie zagrali nie tylko skutecznie, ale też ładnie dla oka. Nic więc dziwnego, że po akcjach swojego najskuteczniejszego duetu, czyli Mateusza Bierwagena oraz Piotra Robaka szybko wypracowali sobie kilkunastopunktową przewagę (55:38). AZS nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa. - Widocznie po to, aby kibice nie nudzili się na trybunach - zażartował z przekorą Paweł Lewandowski.
Jeszcze przed końcem ostatniej kwarty Akademicy wykorzystali rozluźnienie w szeregach bydgoszczan i szybkimi rzutami Tomasza Baszaka przez większą część ostatniej odsłony starali się doprowadzić do remisu. To udało się na cztery minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego, kiedy dwa wolne wykorzystał wspomniany wyżej rzucający AZS (61:61).
Wojna nerwów trwała do samego końca, a obie drużyny popełniały jeszcze sporo błędów, co lepiej wykorzystali gospodarze. Po powrocie na parkiet po dłuższej przerwie Paweł Hybiak mocno pudłował z dystansu. Na dwie minuty przed końcem z dobrej strony pokazali się Dorian Szyttenholm oraz Piotr Robak (69:65). Później trafił jeszcze Paweł Stankiewicz. W końcowych 40 sekundach obie ekipy nie zdołały zdobyć punktów. Po nieudanym rzucie Baszaka piłkę zebrał najskuteczniejszy w miejscowej ekipie Paweł Lewandowski i bydgoszczanie mogli się cieszyć.
Astoria Bydgoszcz - AZS Politechnika Big-Plus Poznań 69:67 (16:15, 22:15, 19:21, 12:16)
Astoria: Lewandowski 18, Bierwagen 17, Robak 16, Szyttenholm 8, Laydych 6, Kowalewski 2, Obarek 2, Rąpalski 0, Milczyński 0, Małgorzaciak 0.
AZS: Baszek 18, Ulchurski 12, Metelski 9, Stankiewicz 8, Hybiak 7, Sobkowiak 6, Rostalski 3, Szydłowski 2, Rzeczkowski 2, Rutkowski 0.
Cztery błędy Hybiaka - relacja z meczu Astoria Bydgoszcz - AZS Politechnika Big-Plus Poznań
Cztery faule złapane w pierwszej połowie przez Pawła Hybiaka pozwoliły bydgoskim koszykarzom pokonać zawsze niebezpieczny dla nich zespół AZS Politechniki Poznań 69:67.
Źródło artykułu: