Udany debiut Andrew Bynuma, Thunder znów lepsi od Rockets

Oklahoma City Thunder już po raz trzeci w sezonie odprawiła z kwitkiem Houston Rockets. Jeśli James Harden marzy o rewanżu, będzie musiał poczekać przynajmniej do play-off.

Najlepsza drużyna Konferencji Wschodniej powraca na ścieżkę zwycięstw. We wtorkowym spotkaniu podopieczni Franka Vogela bez większych kłopotów uporali się z Boston Celtics, przerywając przy okazji pasmo czterech porażek i ogrywając ekipę z Massachusetts już po raz czwarty w sezonie 2013/2014.

Amerykańscy komentatorzy krzyczeli: - Andrew Bynum is back! To prawda, 26-letni center ponownie założył koszykarskie buty i po raz pierwszy od 26 grudnia wybiegł na parkiet. Tym razem w barwach zeszłorocznych wicemistrzów Wschodu, nie Cleveland Cavaliers.

Frank Vogel swój nowy nabytek desygnował do gry już w pierwszej kwarcie. Bynum w debiucie spędził na placu ostatecznie blisko 16 minut, zdobywając w tym czasie 8 punktów (3/4 z gry, 2/3 z linii rzutów wolnych) i zbierając 10 piłek.

- To inne miejsce, inny czas w moim życiu. Nie mogę się doczekać, żeby po prostu wychodzić i grać. Oczywiście, atmosfera jest o wiele lepsza z tego punktu widzenia, że wygrywamy - mówił Andrew Bynum.

- Przyniósł wiele - bez wątpienia przyznaje lider drużyny z Indianapolis, Paul George. - Wykonał naprawdę świetną robotę, kontrolował pomalowane, tablice. W ofensywnie był wielki - pozytywnie komentował debiut swojego nowego klubowego kolegi 23-letni skrzydłowy.

Indiana Pacers pokonali Celtics 94:83, a 24 "oczka" skompletował pierwszy strzelec meczu - David West. Z przeciętnej strony zaprezentował się natomiast Rajon Rondo, który umieścił w koszu zaledwie 4 na 15 oddanych prób, a w sumie zapisał przy swoim nazwisku "marne" 8 punktów i 8 asyst. Goście rzucali ponadto na fatalnej, 35-procentowej skuteczności z gry i polegli już po raz czterdziesty drugi w trwających rozgrywkach.

Marzec to jak na razie miesiąc San Antonio Spurs. Drużyna prowadzona przez Gregga Popovicha wygrała do tej pory pięć spotkań w tym okresie, a już siedem z rzędu. Przebieg ich wtorkowego spotkania z Chicago Bulls ustawiła już pierwsza kwarta, wygrana przez gości z Teksasu 38:14. Do przerwy było aż 66:31 dla Spurs.

Przyjezdnych do sukcesu poprowadził duet Tony Parker - Manu Ginobili. Francuz uzbierał 20 punktów i rozdał 9 piłek, a 22 "oczka" dodał Argentyńczyk. 24 punkty dla przegranych wywalczył D.J. Augustin, a 23 Jimmy Butler.

Do trzech razy sztuka? Nie tym razem. James Harden ponownie nie zdołał odegrać się swoim byłym klubowym kolegom. Oklahoma City Thunder pokonała Houston Rockets już po raz trzeci w sezonie i położyła kres ich pięciomeczowej serii zwycięstw.

To był prawdopodobnie jeden z najbardziej emocjonalnych pojedynków w trwających rozgrywkach. Fani zgromadzeni w Chesapeake Energy Arena nie mogli narzekać na brak wrażeń, również tych nie do końca związanych z koszykówką. Napiętą atmosferę było można wyczuć w powietrzu.

Russell Westbrook cały czas pamięta o feralnej sytuacji z ubiegłorocznych play-off, kiedy Patrick Beverly doprowadził do jego opłakanej w skutkach kontuzji kolana. Rozgrywający Thunder we wtorkowym pojedynku z premedytacją i iskrą nienawiści w oku zdominował 25-letniego zawodnika urodzonego w Chicago. Ulubieniec miejscowej widowni zapisał na swoim koncie 24 punkty, 7 asyst i 4 zbiórki. Statystyki Beverleya? 2 punkty, 3 asysty.

- Widziałem to samo, co wy. Nie mam wiele do powiedzenia w tej sprawie. Nie martwię się o to, co robią i w jaki sposób - komentował agresywną grę pierwszego rozgrywającego Rockets trener OKC, Scott Brooks.

Thunder do sukcesu, oprócz Westbrooka, poprowadził jeszcze oczywiście Kevin Durant. Skrzydłowy zaaplikował rywalom 42 "oczka", trafiając 12 na 22 oddane rzuty z gry, 5 na 8 zza łuku oraz 13 na 16 z linii rzutów wolnych. To już 29. mecz z rzędu, kiedy KD zdobywa powyżej 25 punktów.

Przyjezdnych z Teksasu przed dwudziestą porażką nie zdołał uchronić nawet James Harden. Brodacz spędził na boisku prawie 44 minuty, zdobywając w tym czasie 28 "oczek", 9 asyst i 8 zbiórek, ale Rockets polegli ostatecznie 98:106. Zawiódł Dwight Howard, który oprócz dziesięciu zebranych piłek, uzbierał zaledwie 9 "oczek".

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wyniki:

Indiana Pacers - Boston Celtics 94:83 (24:20, 25:20, 20:21, 25:22)

(West 24, Hill 12, George 12, Scola 11 - Sullinger 17, Humphries 15, Johnson 14)

Detroit Pistons - Sacramento Kings 99:89 (28:31, 24:23, 20:11, 27:24)

(Smith 24, Stuckey 23, Drummond 15 - Gay 20, Thomas 19, Cousins 13)

Chicago Bulls - San Antonio Spurs 96:104 (14:38, 19:23, 33:29, 30:14)

(Augustin 24, Butler 23, Noah 13 - Ginobili 22, Parker 20, Leonard 16)

Memphis Grizzlies - Portland Trail Blazers 109:99 (22:23, 32:24, 24:22, 31:30)

(Gasol 19, Randolph 18, Conley 17 - Lillard 32, Aldridge 19, Batum 15)

Minnesota Timberwolves - Milwaukee Bucks 112:101 (28:33, 27:28, 31:23, 26:17)

(Love 27, Martin 26, Barea 19 - Knight 21, Wolters 14, Adrien 12)

Oklahoma City Thunder - Houston Rockets 106:98 (26:24, 30:17, 21:26, 29:31)

(Durant 42, Westbrook 24, Ibaka 12 - Harden 28, Parsons 19, Garcia 11)

Golden State Warriors - Dallas Mavericks 108:85 (29:22, 26:22, 24:13, 29:28)

(Crawford 19, Bogut 15, Thompson 14 - Ellis 15, Calderon 13, Nowitzki 12)

Komentarze (3)
avatar
Andre_
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
OKC - Houston. :) zapachniało troszeczkę starym NBA. spięcia Russa z Beverlym to coś, co chcę oglądać. w erze flopowania takie rywalizacje tylko dodają smaczków. oczywiście, mimo nieco wyższego Czytaj całość
pepsiBKS
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no choćby skały sr... to OKC sobie w tym sezonie nie pozwoli na porażkę z Houston :) Ras jaki jest taki jest, ale jego starcia z Beverlym w tym meczu były iście spektakularne. 
avatar
jaet
12.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostrogi w Chicago pozamiatały. Jestem pełen podziwu, bo lata płyną, a w San Antonio czas stoi w miejscu.