Choć szanse były raczej iluzoryczne, do czwartkowego popołudnia koszykarze Śląska Wrocław liczyli na uzyskanie miejsca w górnej szóstce po podziale ligi. Wieczorem jednak zawodnicy PGE Turowa Zgorzelec wybili im z głów wszelką nadzieję. Wicemistrzowie Polski pokonali beniaminka 97:91.
- Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, w końcu w dwóch poprzednich meczach przegraliśmy z wrocławianami - mówił Filip Dylewicz. Wrocławianie pokonali zgorzelczan zarówno w lidze (70:69, w Zgorzelcu) jak i w finale Intermarche Basket Cup (90:87, u siebie). Trzeciego zwycięstwa z rzędu na rywalem nie udało im się jednak zanotować.
- Wrocławianie bardzo mocno chcieli wygrać i tym samym pokazać, że mogą pokonać nas trzy razy w jednym sezonie, ale tym razem to my pokazaliśmy, że jesteśmy lepsi. No i chyba można powiedzieć, że w końcu przełamaliśmy kompleks Śląska - dodawał Dylewicz.
Polski skrzydłowy zanotował udane spotkanie, notując 12 punktów i osiem zbiórek. Dylewicz był jednak dopiero czwartym strzelcem swojego zespołu. Lepsi od niego okazali się: Mike Taylor (16 oczek), J.P. Prince (21) i Damian Kulig (23), co dobitnie pokazuje jaką siłą ognia dysponował w tym meczu PGE Turów.
- Mecz od samego początku był bardzo ofensywy i choć prowadziliśmy niemalże od samego początku, to jednak ani przez moment nie mogliśmy poczuć się pewnie. Bywało, że mozolnie budowaliśmy swoją przewagę, a nagle przychodził moment, w którym zagraliśmy złe dwie-trzy akcje i Śląsk wracał do gry. Ostatecznie jednak pokazaliśmy, że choć Wrocław może nie do końca nam leży, to jednak umieliśmy zagrać skutecznie i przełamać kompleks rywala - zakończył doświadczony zawodnik.
Porażka Śląska sprawiła, że po sezonie zasadniczym wrocławianie na pewno zagrają w niższej szóstce. PGE Turów natomiast cały czas ma szanse na pierwsze miejsce przed kolejną rundą.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]