Podopieczni Pawła Turkiewicza sprawili niespodziankę, pokonując na wyjeździe Wikanę Start Lublin. Ten sukces sprawił, że pozostawili w tyle depczącą im po piętach Intermarche Bricomarche BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - Cieszę się, bo nie byliśmy faworytem w tym meczu. W pierwszej rundzie przegraliśmy ze Startem. Nam potrzebne było jedno zwycięstwo, gdyż zespół z Ostrowa jeszcze miał szansę nas wyprzedzić. Cieszymy się niezmiernie, bo udowodniliśmy, że w czołówce nie jesteśmy przypadkowym zespołem. Mam nadzieję, że jeszcze namieszamy w tej lidze - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zauważa Rafał Niesobski.
WKK ProBiotics zatryumfował w Lublinie dzięki dobrej postawie w końcówce meczu. Goście wykorzystali przestój w grze rywali i zachowali zimną krew do ostatniej sekundy, co zaowocowało wynikiem 73:72. - Nerwy wkradły się w poczynania jednej i drugiej drużyny. Start na pewno jest bardziej doświadczonym zespołem, jednak my tą młodością, szaleństwem zaskoczyliśmy go i w końcówce, gdzie Start był bliższy tego zwycięstwa, wydarliśmy wygraną na terenie rywala - uśmiecha się 31-letni koszykarz.
Wrocławska ekipa na finiszu sezonu zasadniczego wciąż ma o co walczyć - stoi przed szansą zdobycia przewagi parkietu w fazie play-off. Zawodnicy WKK ProBiotics nie ukrywają, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. - Przed tym meczem naszym celem był przede wszystkim awans do play-off. Teraz zostały dwa mecze i będziemy chcieli je wygrać. Nie mamy nic do stracenia - podkreśla Niesobski.