Wizards pokonali Heat, 36. double-double Gortata

Marcin Gortat uzbierał 10 punktów i 13 zbiórek w zaledwie 22 minuty gry, a jego Washington Wizards bez najmniejszych problemów odprawili przyjezdnych z Florydy.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Washington Wizards w nocy z poniedziałku na wtorek poczynili bardzo duży krok ku utrzymaniu szóstej lokaty w Konferencji Wschodniej. Stołeczni po raz drugi w sezonie ograli Miami Heat, odnosząc przy okazji trzecie zwycięstwo z rzędu,  dwudzieste drugie na domowym parkiecie, a czterdzieste trzecie w trwających rozgrywkach.

Czarodzieje legitymują się w tym momencie bilansem 43-38 i jeśli w pojedynku kończącym sezon zasadniczy pokonają Boston Celtics, zakończą go na szóstym miejscu.

Ich rywalami w play-off będą wówczas Chicago Bulls lub Toronto Raptors. Obie te ekipy walczą ze sobą o pozycję numer trzy. Istnieje jeszcze jeden scenariusz. Jeśli stołeczni ulegną drużynie z Massachusetts, a Charlotte Bobcats ograją Chicago Bulls, przeciwnikami Wizards będą mistrzowie NBA - Miami Heat.

Wracając jednak do poniedziałkowego starcia. Kluczowa dla jego losów okazała się druga odsłona. Gospodarze z Verizon Center przed przerwą narzucili swoje tempo gry, trafiali rzuty z dystansu i wygrali ten fragment meczu aż 43:22. Wypracowanej przewagi nie oddali już do ostatniej syreny i w końcowym rozrachunku triumfowali 114:93.

Randy Wittman, trener drużyny ze stolicy Stanów Zjednoczonych nie eksploatował swoich liderów. 26 minut na placu boju spędził Bradley Beal, autor piętnastu punktów, a 24 John Wall. Playmaker rozdał w tym czasie 13 piłek.

O wiele więcej czasu na ławce rezerwowych niż zazwyczaj przesiedział również Marcin Gortat. Polak w 22 minuty zdołał zdobyć jednak solidne 10 punktów, 13 zbiórek, asystę i blok, notując już 36. double-double w sezonie zasadniczym. Łodzianin umieścił w koszu 5 na 9 oddanych prób z gry.

Najskuteczniejszym w szeregach Wizards okazał się Trevor Ariza, który trafił 5 rzutów zza łuku i zapisał na swoim koncie w sumie 25 oczek. 18 punktów to natomiast najlepszy wynik gracza przeciwnej drużyny. Tyle dla przegranych zdobył najskuteczniejszy - Michael Beasley.

Miami Heat po poniedziałkowej porażce definitywnie przekreślili swoje szanse na zajęcie pierwszego miejsca w Konferencji Wschodniej. - To był zupełnie inny zespół. Pewnie w tym momencie przygotowują się do play-off - twierdzi Marcin Gortat.

Warto odnotować, że na parkiet w stolicy nie wybiegli LeBron James oraz Chris Bosh. Obaj odpoczywają przed najważniejszą fazą sezonu. Heat przystąpią do posezonowych rozgrywek z drugiej pozycji, ale jak twierdzi Dwyane Wade: - To nie będzie rozczarowanie, kiedy zaczną się play-offy. To jest nowy sezon i wszyscy nie możemy się już doczekać.

Washington Wizards - Miami Heat 114:93 (27:26, 43:22, 28:17, 16:28)

(Ariza 25, Nene 18, Harrington 16 - Beasley 18, Douglas 14, Allen 13)

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×