Kamil Górniak: Dzięki wygranej w Tarnobrzegu jesteście nadal w grze o awans do czołowej ósemki.
Bartłomiej Wołoszyn: Zgadza się. Przyjeżdżaliśmy tutaj po zwycięstwo. Tylko to dawało nam utrzymanie się w walce o play off. To jest naszym celem, mimo porażki z Asseco Gdynia. Można powiedzieć, że cieszymy się podwójnie, gdyż po pechowej przegranej podnieśliśmy się, mimo że nie grał z Jeziorem Krzysiek Szubarga.
No właśnie. Graliście bez klasycznego rozgrywającego. Między innymi ty brałeś na siebie ciężar rozgrywania akcji AZS-u.
- Faktycznie tak było. Żaden z nas, który brał piłkę i zabierał się za rozgrywanie akcji nie jest w tym specjalistą. Wiedzieliśmy, że zagramy bez Krzyśka, gdyż po meczu z Asseco narzekał na drobny uraz. Trener nam wszystko rozrysował jak ma wyglądać nasza gra. Wiedzieliśmy, że rywale zagrają agresywnie. Na szczęście się udało. Może nie wyglądało to wszystko jak z klasycznym rozgrywającym, ale wygraliśmy bardzo ważny pojedynek.
Zagraliście na dobrym procencie skuteczności, a także zwyciężyliście w walce na deskach. Popełniliście jednak bardzo dużo strat.
- Wiadomo, że jak się gra bez rozgrywającego, to tak to właśnie wygląda. Co prawda niektóre straty, to tylko i wyłącznie nasza wina i nie można zwalać na brak klasycznej jedynki. Na szczęście pokazaliśmy charakter i tym wygraliśmy.
Przegrywaliście już w czwartej kwarcie różnicą dziewięciu oczek i praktycznie byliście już poza play off. Zdołaliście jednak szybko odrobić stratę i wrócić do gry.
- Mamy taki zespół, że mimo straty punktowej do rywali, nie poddajemy się, tak było z Asseco i tak było teraz. Gramy cały czas z takim samym zacięciem i to przynosi sukces w końcowym rozrachunku.
W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry mieliście piłkę, ale mimo tego nie udało wam się zdobyć punktów, które wcześniej rozstrzygnęłyby te zawody. Widać było w tej sytuacji brak jedynki.
- Artur Mielczarek mógł rzucać wcześniej, tak zdecydował. Trener rozrysował nam akcję, w której miałem podać pod kosz do Robinsona, ale nie chciałem za wcześnie tego zrobić, żeby rywale nie mieli czasu na wyprowadzenie swojej akcji. Wyszło nieco inaczej, ale w dogrywce wygraliśmy.
Przed wami teraz Polpharma, która jest na fali, a na zakończenie czeka was bój ze Śląskiem, który może zdecydować o tym, kto awansuje do play off.
- Wiedzieliśmy, że po przegranej z Asseco będziemy musieli wygrać trzy ostatnie mecze w lidze tj. w Tarnobrzegu, u siebie z Polpharmą i we Wrocławiu ze Śląskiem. Tym tylko możemy sobie zapewnić czołową ósemkę. Na razie czeka nas jednak spotkanie z Polpharmą i o tym na razie tylko myślimy.
W poprzednim sezonie sprawiliście ogromną niespodziankę i być może w tym sezonie może być podobnie, o ile wróci do gry Krzysztof Szubarga.
- Na razie myślimy, żeby dostać się do play off. Potem będziemy mogli myśleć, co w nich możemy ewentualnie ugrać. Z taką grą, zaangażowaniem, z Krzyśkiem jesteśmy w stanie powalczyć z każdym.
Cel był chyba jednak inny, czyli pierwsza szóstka.
- Wiadomo, że podpisując kontrakt po zakończeniu poprzednich rozgrywek mieliśmy określony jasno cel. Mieliśmy w sezonie kilka perturbacji. Wybiło to nas z rytmu, zdarzały nam się głupie porażki. To wszystko spowodowało, że nie awansowaliśmy do szóstki. To jest naszą porażką. Teraz walczymy o play off i to jest nasz cel.
Zdobyłeś przeciwko drużynie z Tarnobrzega 27 punktów. To chyba był twój najlepszy mecz w tym sezonie?
- Nie tylko w sezonie, powiedzmy, że w karierze. Jeśli chodzi o dorobek punktowy to mój życiowy rekord.
Oddawaliście dużo celnych rzutów za trzy punkty.
- Wiadomo, że gra się tak jak przeciwnik pozwala. Nie mieliśmy graczy, którzy wchodzą i penetrują pod kosz. Staraliśmy się tą akcję przenieść pod kosz. Pomagali nam trochę. Dlatego mieliśmy otwarte rzuty i trafialiśmy.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!