Milija Bogicević: Istniał tylko jeden zespół

Anwil Włocławek nie miał żadnych szans z PGE Turowem Zgorzelec, przegrywając aż 69:94. - Na parkiecie istniał tylko jeden zespół, choć walczyliśmy do końca - powiedział trener Milija Bogicević.

Tylko przez kilka minut Anwil Włocławek był w stanie nadążyć i dotrzymać kroku PGE Turowowi Zgorzelec. Począwszy od drugiej kwarty, coraz bardziej naznaczała się przewaga gości, którzy ostatecznie pokonali Rottweilery w ich własnej hali 94:69. To było trzecie zwycięstwo wicemistrza Polski nad Anwilem w tym sezonie.

- Walczyliśmy dzielnie i do końca i za to chcę podziękować moim graczom, ale nie ma co ukrywać - na parkiecie istniał tylko jeden zespół - powiedział trener Anwilu, Milija Bogicević.

Przed meczem serbski szkoleniowiec dowiedział się, że w spotkaniu nie będzie mógł zagrać środkowy zespołu i zarazem jego kapitan, Seid Hajrić- Nasza skład i tak jest bardzo wąski, a tymczasem przed meczem dowiedzieliśmy się, że nie może zagrać Seid, więc nie dość, że rotacja została zaburzona, to jeszcze wypadł nam jedyny center - dodawał Bogicević.

Jedenastoosobowa rotacja PGE Turowa pozwalała gościom na zachowanie bardzo wysokiej intensywności gry przez całe 40 minut. W pewnym momencie starcia ich przewaga sięgnęła zatem aż 29 punktów (52:81 w 33. minucie). Mimo to, trener Anwilu nie zdecydował się wpuścić do gry młodych graczy, m.in. Adriana Warszawskiego czy Tomasza Krzywdzińskiego. Jedynie pięć minut w drugiej kwarcie otrzymał Bartosz Jankowski.

- PGE Turów to mądry zespół, który spokojnie kontrolował grę. Bardzo mocno zdominował strefę podkoszową, wykorzystując nasze braki, często również kończył akcje zagraniem dwa plus jeden. Ja nie zdecydowałem się wpuścić młodych graczy ze względu na szacunek do PGE Turowa. Nie chciałem rzucać im ręcznika, chciałem dograć mecz do końca, walcząc - komentował trener włocławian.

Anwil ma zupełnie inne priorytety, niż PGE Turów. Dla włocławian bardzo dużym sukcesem będzie ponowny awans do półfinału play-off. W pierwszej fazie Rottweilery zmierzą się z Rosą Radom, lecz póki co nie wiadomo, który zespół zagra pierwsze dwa spotkania u siebie.

- Musimy po malutku zacząć myśleć o pierwszych spotkaniach play-off. Gramy z Rosą Radom i to na pewno jest zespół w naszym zasięgu. Póki co mamy jeszcze mecz z Treflem Sopot w niedzielę, ale trzeba myśleć dalej. Mam nadzieję, że ci zawodnicy, którzy mi pozostali w zespole, będą zdrowi i będę mógł korzystać ze stuprocentowej rotacji. Mam również nadzieję, że w play-off będziemy grali z inną energią, niż obecnie - zakończył Bogicević.

[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/url][/b]

Komentarze (1)
avatar
Pawcio69
25.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ten moment kiedy szacunek do przeciwnika jest ważniejszy niż szacunek do własnych graczy.. bezcenne...
nie dość że chłopaki wyciągają drzazgi z tyłków 2 sezon(Warszawski) to nawet mecz przegryw
Czytaj całość