Artur Mielczarek: Wiedzieliśmy, że mamy "nóż na gardle"

Wielu nie dawało AZS Koszalin za dużych szans na wygraną we Wrocławiu i awans do play-offów. Tymczasem Akademicy zagrali jeden z lepszych meczów w sezonie i odnieśli cenne zwycięstwo.

- Cieszymy się z tego zwycięstwa. Przyjeżdżając do Wrocławia wiedzieliśmy, że mamy "nóż  na gardle" i że nie możemy sobie pozwolić na porażkę. Tylko zwycięstwo dawało nam promocję do play-offów i świetnie zdawaliśmy sobie z tego sprawę - zaznacza Artur Mielczarek, autor 11 punktów.

Gracz AZS-u Koszalin był jednym z architektów zwycięstwa swojej drużyny w niedzielnym starciu ze Śląskiem. Dla zawodnika wygrana we Wrocławiu ma szczególne znaczenie. Kilka lat wcześniej gracz występował w ekipie z Dolnego Śląska.

- Chciałem rozegrać przyzwoite zawody, bardzo mi na tym zależało. Z racji tego, że to Wrocław i tutaj grają moi najlepsi koledzy. Zależało mi na tym, żeby wygrać. Jest mi nieco przykro, że moi koledzy odpadli, ale taki jest sport - podkreśla Mielczarek, dla którego kluczem w tym meczu było powstrzymanie akcji pick&roll Śląska Wrocław.

- Zrealizowaliśmy założenia przedmeczowe. Zatrzymaliśmy pick&rolle Roberta Skibniewskiego, po których zwykle Śląsk zdobył wiele punktów. Wydaje mi się, że to był klucz do wygranej. Robert świetnie rozdaje podania, ale i sam potrafi celnie rzucić po tych akcjach. Udało się nam powstrzymać Pawła Kikowskiego, który jest jednym z kluczowych zawodników Śląska Wrocław. Zaszkodził nam nieco Johnson, ale coś za coś - ocenia Mielczarek.

Przypomnijmy, że w ćwierćfinale AZS Koszalin zmierzy się z PGE Turowem Zgorzelec.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: