Ekipa z Radomia pokonała Anwil 86:74 i wciąż pozostaje w grze o ewentualny awans do półfinału Tauron Basket Ligi. Niemniej jednak, czeka ją trudne zadanie, gdyż to Rottweilery prowadzą w rywalizacji i zaledwie jedno zwycięstwo dzieli ich od wyeliminowania Rosy.
[ad=rectangle]
Duże zadowolenie zapanowało więc w szeregach zawodników i sztabu szkoleniowego radomskiego zespołu po wtorkowym triumfie. - Cieszymy się ogromnie ze zwycięstwa - nie ukrywał Wojciech Kamiński. Pomimo korzystnego rezultatu, trener doszukał się mankamentów w grze drużyny. - Gratuluję moim zawodnikom postawy, aczkolwiek, tak jak to miało miejsce we Włocławku, cały czas podawaliśmy tlen, dłoń, respirator rywalom, zamiast wykorzystać szansę i skończyć ten mecz troszkę szybciej - zwrócił uwagę.
Po trzech kwartach gospodarze prowadzili bowiem 68:49 i mogli spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. W ostatnich dziesięciu minutach włocławianie wzięli się jednak za odrabianie strat. - Chyba chcieliśmy, żeby drużyna Anwilu wciąż była w grze, nie wiem dlaczego. W play-offach nie możemy tak grać - zaznaczył opiekun.
W czwartek dojdzie do czwartego starcia obu drużyn. Czy Rosa wróci do Włocławka na piąty, decydujący pojedynek? - Cały czas jesteśmy w grze, jest 2:1, przed nami kolejne spotkanie. Miejmy nadzieję, że powtórzymy tę grę i wrócimy jeszcze do Włocławka - zakończył "Kamyk".