Tajemniczy Artur Mielczarek: Łatwiej jest grać pięciu na pięciu, niż...

Artur Mielczarek w dość tajemniczy sposób tłumaczył porażkę swojego zespołu z PGE Turowem Zgorzelec. Akademicy już we wtorek zakończyli sezon.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
PGE Turów Zgorzelec jako pierwszy w Tauron Basket Lidze awansował do półfinału. Wicemistrzowie Polski pokonali AZS Koszalin 3:0 w rywalizacji ćwierćfinałowej. We wtorek podopieczni Miodraga Rajkovicia wygrali 94:74. Wysoką przewagę goście osiągnęli jednak dopiero w czwartej kwarcie (22:9).
- Myślę, że ten mecz wyglądał nieco podobnie, jak drugie starcie w Zgorzelcu. Walczyliśmy tak naprawdę dopóki mieliśmy siły, co ma także wpływ na poziom koncentracji. Gdy ona ucieka, to pojawiają się proste błędy, które PGE Turów niemal od razu wykorzystywał. Goście mieli wiele łatwych punktów. Tak to właśnie wyglądało przez trzy kwarty - wówczas nie odstawaliśmy od drużyny wicemistrza Polski. W czwartej odsłonie zabrakło sił i koncentracji - podkreśla Artur Mielczarek, kapitan AZS-u Koszalin.

Akademicy zanotowali zaledwie 11 asyst w tym spotkaniu - dla porównania zgorzelczanie mieli ich aż 25! - Wydaje mi się, że łatwiej gra się na boisku, kiedy gra się pięciu na pięciu. Tak to ujmę. Szkoda, że to tak wyglądało - dodaje dość tajemniczo Mielczarek, który nie chciał zbytnio rozwodzić się na ten temat.

Problemem Akademików w tej rywalizacja była ograniczona rotacja. Trener Igor Milicić miał do dyspozycji siedmiu zawodników, którzy dzielnie podjęli walkę z ekipą PGE Turowa. Zabrakło przede wszystkim kreatora gry - Krzysztofa Szubargi, który nabawił się kontuzji. Jego miejsce zajął LaceDarius Dunn. Amerykanin zbyt rzadko jednak grał zespołowo - bardziej dbał o własne statystyki - kosztem dobra całej drużyny.

AZS Koszalin zakończył ten sezon na ósmym miejscu. - Włożyliśmy dużo serca do tego, żeby być w tych play-offach. Daliśmy z siebie wszystko - podkreśla Mielczarek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×