Podopieczni Mihailo Uvalina w czwartek pokonali drużynę Trefla Sopot 79:75 i wykonali pierwszy krok w kierunku finału Tauron Basket Ligi. Żółto-czarni w pierwszej połowie prowadzili nawet różnicą siedmiu punktów, ale nie potrafili utrzymać przewagi. Gospodarze w mgnieniu oka ją odrobili i to oni zaczęli dyktować warunki w tym spotkaniu. Kluczowym zawodnikiem w tym meczu był Łukasz Koszarek, który już do przerwy miał 17 punktów na swoim koncie.
[ad=rectangle]
- To nie było złe spotkanie w naszym wykonaniu. Walczyliśmy przez cały pojedynek i tak naprawdę mecz był cały czas na styku. Jednakże nasze proste błędy spowodowały, że Stelmet mógł kontrolować wydarzenia w drugiej połowie. Wydaje mi się, że te kluczowe były zbiórki ofensywne, po których gospodarze zdobyli wiele łatwych punktów - podkreśla Simas Buterlevicius, który w ciągu 19 minut zdobył siedem punktów. Litwin z pewnością dłużej przebywałby na parkiecie, gdyby nie problemy z faulami.
- Cieszy na pewno fakt, że powalczyliśmy z mistrzem Polski i to na ich parkiecie. Osobiście żałuję, że nie trafiliśmy kilku prostych rzutów, które mogłoby dać nam zwycięstwo - dodaje litewski gracz Trefla Sopot.
Drugi mecz odbędzie się w sobotę. Spotkanie rozpocznie się o dość nietypowej godzinie 12:45. Co podopieczni Dariusa Maskoliunasa chcą zmienić w swojej grze? - Na pewno trzeba poprawić defensywę, w której popełnialiśmy zbyt dużo błędów. One były trochę irytujące, bo Stelmet je łatwo wykorzystał. W ofensywie trzeba poprawić ruch piłką. Na pewno trzeba być skoncentrowanym przez całe 40 minut, bo gospodarze są naprawdę renomowaną drużyną, która wykorzystuje każdy, nawet najmniejszy błąd - ocenia Buterlevicius.