Trefl Sopot w sobotnie popołudnie pozbawił aktualnych mistrzów Polski atutu własnego parkietu. Sopocianie wygrali w Zielonej Górze 73:67, rewanżując się Stelmetowi za czwartkową porażkę. Dla żółto-czarnych to zwycięstwo było także ważne pod względem mentalnym.
Podopieczni Dariusa Maskoliunasa uwierzyli, że są w stanie rywalizować z drużyną, która dysponuje największą kasą w polskiej lidze. Szacuje się, że budżet Stelmetu jest prawie trzykrotnie wyższy od ekipy z Sopotu. Mimo wszystko tej różnicy na boisku jak na razie kompletnie nie widać.
[ad=rectangle]
- Myślę, że uwierzyliśmy przede wszystkim w to, że potrafimy z nimi wygrać. Tak naprawdę walką, chęcią zwycięstwa możemy osiągnąć bardzo dużo. W tym momencie jest 1:1 i gramy jakby od początku. Tylko, że teraz to my mamy przewagę parkietu. Będziemy się starali uprzykrzyć im życie, grać najlepiej jak potrafimy. Wiemy, że jesteśmy w stanie z nimi nawiązać równorzędną walkę - mówił ostatnio Adam Waczyński, który w ostatnim spotkaniu zdobył osiem punktów.
Sytuacja zielonogórzan po tej porażce nieco się skomplikowała, ale nadal nie jest bez wyjścia. Stelmet w tym sezonie już udowadniał, że potrafi wygrywać z Treflem na wyjeździe. 5 stycznia mistrzowie Polski pokonali sopocian w Ergo Arenie 85:66, z kolei 30 marca w Hali Stulecia po dramatycznym meczu było 89:88 dla zielonogórzan.
- Teraz będziemy musieli mocno się spiąć w pierwszym meczu w Sopocie. Jeżeli go przegramy, to będziemy w trudnej sytuacji. Zawsze się wprowadza jakieś zmiany w grze, są jakieś modyfikacje. Nie wiem dokładnie co zmienimy, za to odpowiada trener. Wierzymy w siebie, to jest sport. To nie jest koniec w serii i w Sopocie będziemy musieli walczyć - podkreśla Aaron Cel, który od jakiegoś czasu rozpoczyna mecze z ławki rezerwowych.
Zielonogórzanie liczą z pewnością na lepszą postawę Vladimira Dragicevicia, który w ostatnim meczu zdobył zaledwie sześć oczek. Aczkolwiek nie tylko on zawiódł w drugim spotkaniu. Poniżej swoich umiejętności zagrali Marcus Ginyard, Christian Eyenga, czy wspomniany wcześniej Cel. Czy Stelmet zrehabilituje się we wtorkowy wieczór w Ergo Arenie?
- Na razie koncentrujemy się na wtorkowym spotkaniu, bo moim zdaniem to będzie kluczowy mecz dla naszej rywalizacji. Walczymy o zwycięstwo, ale zdajemy sobie sprawę, że czeka nas niezwykle trudne zadanie, bo Stelmet to bardzo silna drużyna - ocenia Marcin Stefański, kapitan Trefla Sopot.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]