Adam Waczyński: 94 punkty stracone? To nie jest dobry znak

Trefl Sopot mocno rozczarował swoich kibiców we wtorkowym spotkaniu ze Stelmetem Zielona Góra. - Graliśmy na fatalnej skuteczności - zaznacza Adam Waczyński.

69:94 - takim wynikiem zakończyło się wtorkowe spotkanie w Ergo Arenie pomiędzy Treflem Sopot a Stelmetem Zielona Góra. Żółto-czarni, którzy z Winnego Grodu, przywieźli do Trójmiasta bardzo cenne zwycięstwo, mieli pójść za ciosem. Mieli uprzykrzyć życie mistrzowi Polski, ale od samego początku kompletnie nie układała im się gra.

[ad=rectangle]

Sopocianie znów mieli słabą skuteczność z dystansu. Na 18 prób tylko pięć rzutów znalazło drogę do kosza. - Graliśmy na fatalnej skuteczności, co było wynikiem twardej defensywy Stelmetu. Goście od samego początku wyszli bardzo agresywnie nastawieni. My trochę się pogubiliśmy, do tego doszły głupie straty, które nas wybijały z rytmu. W całym meczu mieliśmy ich aż 15 - podkreśla Adam Waczyński, gracz Trefla Sopot.

W dodatku spotkanie rozpoczęło się od stanu 17:2 dla Stelmetu. Goście od samego początku narzucili swój styl gry, na który Trefl nie potrafił odpowiedzieć. Co prawda gospodarze zredukowali straty do czterech oczek, ale tylko na tyle było ich stać.

- Tak mogło się wydawać, że wróciliśmy do gry, ale Stelmet w ważnych momentach trafiał trójki i sukcesywnie nam odjeżdżał. Ciężko było później ich gonić - dodaje Waczyński, który podkreśla, że goście z Winnego Grodu byli kapitalnie dysponowani tego dnia.

- Stelmet był znakomicie dysponowany w ofensywie. Trzeba im oddać, że trafiali fantastyczne rzuty z trudnych pozycji. Rzucili nam jednak aż 94 punkty! To jest znak, że musimy poprawić obronę i to w znaczący sposób - ocenia gracz Trefla, który w tym meczu zdobył 12 punktów.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)