Anwil Włocławek: Jak nie zjechać na bocznicę?
Anwil Włocławek przez lata stanowił o sile TBL, lecz ostatnio wypadł poza najlepszą czwórkę. Ktoś przekręcił semafor i lada moment Rottweilery wylądują na bocznicy. Tak być może, choć nie musi.
Czy to również oznacza, że być może za "x" lat nikt nie będzie pamiętał także o Anwilu?
Włocławianie to kawał historii i tradycji polskiej koszykówki, ale czy tak samo nie myślano swego czasu i we Wrocławiu? Raptem sześć lat temu, 9 października klub jeszcze istniał, a 10 już nie. Przyjęło się, że o upadłości Śląska Wrocław zadecydował jeden głos i jedna decyzja. Tak często upraszcza się sprawy. To nie jest prawda. Każde tego typu wydarzenie to splot wielu czynników.
- Wszyscy znają naszą sytuację, i już zabierałem głos na temat tego, co zadziało się w naszym klubie kilka miesięcy temu. Teraz jednak skupiamy się na teraźniejszości i na przyszłości. Zaręczam, że cały zespół ludzi walczy obecnie o jeden cel - o uratowanie ekstraklasowej koszykówki we Włocławku - mówi prezes włocławskiego klubu.
W swoim oświadczeniu sprzed kilku miesięcy włodarz klubu informował, że istnieje nawet możliwość ogłoszenia upadłości klubu. Dzisiaj, z pewną dozą ostrożności, ale jednak możemy powiedzieć, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca.
- Tak, mamy spore zaległości finansowe wobec różnych podmiotów, w tym wobec zawodników. Najważniejszą sprawą jest teraz uporządkowanie spraw bieżących i przygotowanie dokumentów do ligowej weryfikacji w lipcu. Sytuacja jest bardzo poważna, ale nie beznadziejna. Z umiarkowanym optymizmem chcę powiedzieć, że widać światełka w tunelu. Może jeszcze niezbyt wyraźnie, ale widać - dodaje Lewandowski.
W realizacji tego celu ma wymiernie pomóc miasto. Mówi się, że koszykarski klub oczekuje na kwotę rzędu nawet pół miliona złotych wsparcia z magistratu. I choć suma ta nie pokryje wszystkich należności, to jednak pozwoli złapać oddech. Tak samo jak pozostałe wpływy od sponsorów klubu, które mają się pojawić w kasie klubu w czerwcu i lipcu. Problem w tym, że sprawa z miejską dotacją się przeciąga - miała być już w kwietniu, została przesunięta na maj, teraz realnym terminem jest czerwiec. Zarządzenie prezydenta miasta pojawiło się wczoraj w oficjalnym biuletynie informacyjnym, ale pewności co do terminów nie ma żadnej...
W jaki sposób zatem klub chce przejść weryfikację ligową w połowie lipca, kiedy trzeba będzie wykazać minimum budżetowe na poziomie dwóch milionów złotych?
Bieżący aneks do umowy między głównym darczyńcą klubu, firmą Anwil S.A., a klubem, wygasa w ostatnim dniu czerwca. Włodarze firmy jednak zapowiedzieli już w styczniu, że na jesieni wesprą koszykówkę zawodową kwotą 750 tysięcy złotych. Nam udało się natomiast nieoficjalnie dowiedzieć, że istnieje prawdopodobieństwo, iż umowa z głównym sponsorem zostanie prolongowana na dłużej i na większą kwotę.- Nie jest to etap, w którym należy komentować tego typu doniesienia. Jeśli będą stosowne podpisy na umowie, poinformujemy o tym - tłumaczy Lewandowski.
Anwil przez wiele lata żył "tłusto" i jechał rozpędzony po torach niczym Pendolino. W ostatnim czasie semafor został jednak drastycznie przestawiony z uwagi na zmianę filozofii jedynego strategicznego sponsora. Dzisiaj klub stara się przede wszystkim nie zjechać na bocznicę polskiej koszykówki. Żeby tak się jednak stało, potrzeba znacznie większej gotówki, niż oferuje dotychczasowy główny mecenas, a wiadomo przecież, że sytuacja na rynku sportu nie jest łatwa.
Chętnych do bycia sponsorowanym jest wielu, natomiast chętnych do sponsorowania - jak na lekarstwo. Taki "nowy scenariusz" jednak we Włocławku istnieje. Nieoficjalnie wiadomo bowiem, że w ostatnim czasie znalazł się duży inwestor, który chciałby sponsorować klub.
Pierwszych poważnych decyzji w sprawie przyszłości klubu nie ma co spodziewać się jednak wcześniej, niż w połowie czerwca. Dla kibiców z Włocławka obecny czas to najlepszy okres na urlop i wakacyjny wyjazd.