Craig Brackins: Duch walki Stelmetu jeszcze nie umarł!
Craig Brackins zdobył 14 oczek, ale nie ustrzegł Stelmetu przed porażką w meczu numer cztery i obecnie zielonogórzanie stoją pod ścianą. - Jest w nas frustracja, ale to nie koniec! - mówi Amerykanin.
Przed kluczowym (choć dla Stelmetu teraz każdy mecz będzie kluczowy) meczem serii, Amerykanin wraca wspomnieniami do początków sezonu i tych kilkudziesięciu spotkań, które drużyna rozegrała.
- Włożyliśmy w ten sezon wiele energii. Wiele potu, siły, emocji pozytywnych i negatywnych i teraz miałoby się to wszystko skończyć? W ten sposób skończyć? Nie wyobrażam sobie tego. Sezon był długi i męczący, ale chcę by jeszcze potrwał - mówi skrzydłowy.
Koszykarze Stelmetu mają obecnie mieszane uczucia, a w zespole panuje nastrój wielu emocji. Od sportowej złości i wściekłości, poprzez frustrację, do rozczarowania ostatnimi meczami.
- Jesteśmy bardzo źli i bardzo rozgniewani, a jednocześnie bardzo rozczarowani. Każdy jest wkurzony tym jak zagrał, bo każdy ma wrażenie, że nie dał z siebie tyle, ile mógłby dać. Każdy czuje, że zawiódł swoich kolegów. Jednocześnie jednak jest w nas pozytywna frustracja! To nie jest jeszcze koniec, bo duch walki Stelmetu jeszcze nie umarł! Uczucia są różne, ale na pewno niczego się nie boimy - twierdzi Brackins.
Po starciu numer cztery skrzydłowy PGE Turowa, J.P. Prince , powiedział w mediach, iż "ma nadzieję, że graczom Stelmetu podobał się ostatni mecz sezonu w ich własnej hali". Co na to Brackins?
- J.P. Prince może mówić sobie co tylko mu się podoba. Ja nie będę na to odpowiadał. Może mówić wszystko, co chce, ale tak naprawdę liczy się tylko parkiet. Przegraliśmy trzy mecze, bo popełniliśmy błędy. Drobne błędy, najczęściej w końcówkach. I jeśli je poprawimy, jesteśmy w stanie wygrać starcie numer pięć i kolejne mecze też - kończy Brackins.