Michał Fałkowski: Na wschód od finałów, część 3
Rywalizacja nabiera rumieńców! I wreszcie włączyli się w nią Łukasz Koszarek (mocno!) oraz Mike Taylor (nieco słabiej). Niestety, włączyły się też wszystkie możliwe pozaboiskowe siły nadprzyrodzone...
Boże, cóż to był za mecz... Wybitny, legendarny wręcz. Taki, który przejdzie do historii. Przez wielu określony jako najlepszy mecz ich życia czy najlepszy mecz finałów odkąd sięgają pamięcią. Nie tak dawno widziałem inny wybitny mecz - finał Euroligi, Maccabi-Real. Czy naprawdę starcie z wtorku było dużo słabsze?
Dziękuję i chylę czoła przed Filipem Dylewiczem, który zaczyna być jak Adam Wójcik. Im starszy, tym lepszy, jak wino, niech nigdy nie kończy kariery! Jakże wyjątkowego wymiaru nabierają jego słowa sprzed niemalże miesiąca: Oczywiście, że play-off nadal wyzwala we mnie emocje! Jakby tak nie było, to byłby to znak, że czas zostawić piłkę z boku, a na to chyba jeszcze nie pora, prawda? Chylę również czoła przed Łukaszem Wiśniewskim, który katorżniczą pracą nad sobą wyszarpał swoje miejsce wśród najlepszych Polaków, a przecież nie tak dawno, wydawałoby się, nie dawał sobie rady w Słupsku czy Poznaniu. Nie ma dzisiaj lepszego strzelca za trzy w lidze z rogów parkietu, niż Wiśniewski.
Przede wszystkim jednak chylę czoła przed innym Łukaszem, Łukaszem Koszarkiem. O jego grze powiedziano już wszystko, więc nie będę powielał schematów. Napiszę coś innego. Być może dla niektórych będzie to zaskoczenie, ale wśród trenerów playmaker Stelmetu nie ma opinii tytana treningu. Znam doświadczonego szkoleniowca, który twierdził nawet, że to jeden ze słabiej pracujących zawodników, jakich przyszło mu prowadzić. Pamiętam jednak również, że kiedyś wdałem się w rozmowę na temat "naszego" (polskiego) najlepszego rozgrywającego z innym trenerem i usłyszałem ciekawą rzecz: "Koszar nigdy nie musiał być tytanem pracy. Powiem więcej: nie ma pewności, że gdyby był, byłby tak dobry jak jest. Może gdyby mocniej trenował na siłowni, zgubiłby specyficzną technikę rzutu? Siłą Łukasza jest i była głowa, a także wewnętrzna umiejętność wspinania się na najwyższy poziom, gdy gra toczy się o najwyższą stawkę. Nie ważne są mięśnie i tężyzna fizyczna. Przy jego inteligencji, są całkowicie zbędne". To była długa rozmowa, ten cytat jest uproszczeniem, ale doskonale obrazuje 30-latka. 30-latka, którego niesamowita psychika dała pierwsze, jakże ważne zwycięstwo Stelmetowi.Bo nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku 3-0 dla PGE Turowa, byłoby praktycznie po wszystkim.
***
Byłoby po wszystkim również, gdyby nie źle rozegrana akcja, w której "na minę wsadził" się Mike Taylor. Amerykanin przez większość spotkania bardzo dobrze wywierał presję na Koszarku, starał się wymuszać na nim szybkie pozbywanie się piłki, odcinać od podania, a dodatkowo - miał oczy dookoła głowy. Wyjęcie piłki z rąk Przemysławowi Zamojskiemu w na 30 sekund przed końcem to majstersztyk, nawet w obliczu tego, że faul "Zamoja" był chyba raczej bardziej przypadkowy, niż intencjonalny.
W ostatniej akcji Taylor minął rywala, wszedł pod kosz, i zamiast podawać do Damiana Kuliga, wybrał opcję gry na zewnątrz do słabego we wtorek J.P. Prince'a, samemu wychodząc poza parkiet. Gdy rzut Prince’a okazał się niecelny i Stelmet ruszył kontrą, Taylor był już dobre trzy metry za Koszarkiem i nie miał prawa go dogonić. Ot, chichot losu. Kluczowy plaster na Łukasza, zapomina, że rywal może mieć jeszcze 5-6 sekund na ostatnią akcję i za mocno skupia się na ataku...
Taylor ma również inną przypadłość - jest jak doberman hasający to tu, to tam i starający się przechwycić każde możliwe podanie, które idzie z boku do środka lub ze środka na zewnątrz. Niestety, często się spóźnia, wymuszając w dalszej części akcji rotację czterech pozostałych graczy w obronie. Rotację dziurawą wówczas niczym szwajcarski ser.
Niemniej, świetnie ogląda się pojedynek wulkanu energii, Mike’a Taylora i siły spokoju, Łukasza Koszarka w finałowej batalii o wszystko. Finałowej batalii najbardziej emocjonującej od lat.
***
Bardzo źle natomiast, że najlepszy mecz sezonu, ba, być może najlepszy ligi mecz od lat, został okraszony wojenką kibica-właściciela Janusza Jasińskiego z fanami PGE Turowa, niepodaniem ręki przez zawodników zgorzeleckiej drużyny po ostatniej syrenie, uderzeniem fanki Turowa przez kibica Stelmetu, szturchaniem syna Łukasza Wiśniewskiego przez ochroniarza, pojawianiem się kolejnych dyskusji o błędach sędziów (takowe były, są i zawsze będą! We wszystkie możliwe strony, więc nie ma o czym rozmawiać) czy punktowaniem pomyłek arbitrów w filmiku w serwisie YouTube przez użytkownika "pge turów" (źródłem wszystkich informacji jest Twitter, a konkretniej - dziennikarze różnych mediów). A przecież wcześniej jeszcze mieliśmy do czynienia z pluciem na zawodników Stelmetu...Gdzieś głęboko w środku chcę wierzyć, że zarówno po stronie zgorzeleckiej, jak i zielonogórskiej jest mimo wszystko chęć zakończenia tego całego bałaganu.
Naprawdę, mamy najpiękniejszy finał od lat. Za chwilę zostaniemy bez koszykówki na kilka miesięcy. Zamiast walczyć o miano największej głupoty poza nawiasem sportu, lepiej pozwolić rywalizować zawodnikom. Tylko im i tylko na parkiecie.
PS. Podtrzymuję swoje zdanie, że Turów wygra ten finał 4-2. Choć jeśli wygra w czwartek, może być inaczej...
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Michał Fałkowski: Na wschód od finałów, część 2
-
AndrewFalubaz Zgłoś komentarz
Jak Turow dzisiej przegra to nie wygrają tej serii. -
BasketoManiak Zgłoś komentarz
Z tego ujęcia idealnie widać trójtakt Koszarka!! -
Paprykarz Zgłoś komentarz
ładnie będzie to wyglądać w tv, a i na samych halach będzie przyjemniej. P.S. A finał niech wygra lepszy... -
fisban Zgłoś komentarz
dostaną zakaz wstępu na mecze. Jestem pewien, że porządni ;-)Zielnopagórkowcy też sami szukają tego typa co potrząsał Panią ze Zgorzelca i zrobią z nim porządek, bo to kurde wstyd...... " szturchanie syna Łukasza Wiśniewskiego przez ochroniarza" Podziwiam Łukasza, że nie dał w morde bucowi. Jakby ktoś moje dziecko szarpał, nie ręczyłbym za siebie. Na dodatek są to maluchy (synowie Wiśni), które mogą bykowi z ochrony łopatką do piasku pogrozić..... szkoda, że wyjątki przesłaniają działania wszystkich kibiców.... -
miło_mi Zgłoś komentarz
4 kwarty wyglądał jak po ciężkiej, pijackiej nocy. Oddychał rękawami - być może to wynik tego o czym napisał Pan Redaktor w artykule. Może się zdarzyć że będzie wypompowany po meczu nr 3 i przejdzie obok meczu nr 4 spacerkiem. Obym się mylił bo uwielbiam mecze nr 7 :) -
koszmarek Zgłoś komentarz
widoczne na nagraniach video. Apropo zgodzę się z Panem iż "Bo nikt nie ma wątpliwości, że w przypadku 3-0 dla PGE Turowa, byłoby praktycznie po wszystkim." tak wszyscy wiedzieli i postanowili zrobić wszystko co w ich mocy żeby było inaczej nawet kosztem sportu. -
czesiu Zgłoś komentarz
zachowaniami i doszukiwaniem się błędów, awantur itp. Właśnie to zawsze lubiłem w koszykówce i ich kibicach, że tu nigdy nie ma wielkich spięć na trybunach i poza meczowych wojenek, jak np. w żużlu czy nędznej polskiej kopanej. -
Green Bull Zgłoś komentarz
się nam święta wojna.