- Chcę mieć swój wpływ na grę PGE Turowa. Buty po Torey’u Thomasie, buty, w które wchodzę, są naprawdę "wielkie", ale koszykówka to gra zespołowa, a moim zadaniem jest przynieść drużynie tyle dobrego, ile tylko mogę. Jeśli będziemy wygrywać, a ja będę miał w tym jakiś udział, to będę zadowolony. A czy chciałbym grać lepiej niż Torey? Oczywiście, choć wiem, że to nie będzie łatwe - powiedział Tony Taylor tuż po tym, jak podpisał kontrakt z PGE Turowem Zgorzelec w sierpniu ubiegłego roku.
[ad=rectangle]
Torey Thomas grał w PGE Turowie w sezonie 2010/2011 i choć nie doprowadził przygranicznego klubu do zwycięstwa w lidze, to jednak na parkiecie radził sobie tak skutecznie, że od tamtej pory jego postawa urosła w powszechnej świadomości kibiców do legendy, a on sam - do jednego z najlepszych graczy w historii klubu.
- Torey zrobił tutaj srebro, a ja złoto. To niewiarygodne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że on jest starszy ode mnie, wielokrotnie widziałem go w akcji i nigdy nie powiem, że on jest ode mnie słabszy. Ja po prostu trafiłem do idealnego miejsca w idealnym czasie - cieszył się Amerykanin po triumfie w zgorzeleckiej hali CRS.
W minione lato Thomas namawiał Taylora do tego, by podpisał kontrakt z PGE Turowem i wykorzystał szansę, jaką otworzyli przed nim włodarze klubu. A szansa była wielka: dwuletni kontrakt dla gracza, który wcześniej grał tylko w NCAA i D-League to niezbyt częsta sytuacja. Dzisiaj zadowolone są wszystkie strony.
- Podpisałem kontrakt do końca czerwca 2015 roku, więc o co ja będę grał w kolejnym sezonie, skoro już teraz wywalczyłem z chłopakami złoto? - śmiał się Taylor, po czym szybko się zreflektował - A, już wiem! Przecież będziemy grali w Eurolidze!
W przygranicznym mieście liczą, że najlepsze rozgrywki w Europie zawitają do Zgorzelca w sezonie 2014/2015. W realizacji tego założenia ma pomóc będąca właśnie w fazie budowy nowa hala, która, po dostawieniu trybun, ma pomieścić minimalne pięć tysięcy kibiców.
Tym samym PGE Turów najprawdopodobniej zastąpi w Eurolidze Stelmet Zielona Góra. Były mistrz, po porażce 2-4 w finałowej serii, będzie musiał zadowolić się Pucharem Europy.
- To była wyjątkowa seria. Bardzo wymagająca, bardzo męcząca, ale myślę jednak, że tymi sześcioma meczami pokazaliśmy, że zasłużyliśmy na to złoto. Mistrzem poczułem się 30 sekund przed końcem, kiedy Stelmet zepsuł swoją akcję. Wówczas dotarło do mnie, że jesteśmy najlepsi. I to jest tak piękne uczucie, że za rok chcę znowu móc to powiedzieć! - zakończył Taylor.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]