W środowisku koszykarskim zawrzało po tym, jak PGE Turów Zgorzelec nie otrzymał licencji na grę w Tauron Basket Lidze. Niektórzy zaczęli spekulować, że mistrz Polski nie miał prawa dostać licencji na Euroligę. Te informacje okazały się jednak nieprawdziwe.
[ad=rectangle]
- Procedury w Eurolidze nie są takie same, jak w PLK. Euroliga nie sprawdza potencjalnego budżetu, rozliczeń z zawodnikami, trenerami, czy z urzędem skarbowym. To nigdy w Eurolidze nie było badane. Często było tak, że kluby z długami były dopuszczane do Euroligi - podkreśla Jacek Jakubowski, prezes Polskiej Ligi Koszykówki, który tłumaczy jednak, że w procesie licencyjnym w Eurolidze również zachodzą pewne zmiany. Zostanie wprowadzony system tzw. "financial fair-play".
- Jeśli chodzi o Euroligę, to trzeba podpisać kontrakt z tymi rozgrywkami, trzeba wykupić jej akcje, trzeba pokazać, że ma się odpowiedni obiekt. Zaświadczenie budżetowe jest dopiero w drugim etapie. Euroliga zakłada, że mistrz danego kraju jest drużyną wypłacalną, solidną, nie mającą żadnych problemów z płynnością finansową. To nie jest badane. Z tego co wiem, w Eurolidze ma być wprowadzony system "financial fair-play", który zakłada, że finansowanie klubu nie będzie mogło się opierać tylko i wyłącznie na jednym podmiocie. To ma być redukowane do tego stopnia, że od właściciela klubu będzie mogło pochodzić maksymalnie 30 procent całego budżetu - zaznacza szef Polskiej Ligi Koszykówki.