- Przed meczem Mike Taylor nie mówił w szatni, że nieco zawęzi rotację. Trener rozmawiał indywidualnie z każdym graczem. Przedstawił mi założenia przedmeczowe, jakie są dla mnie przewidziane, co oznaczało, że będę normalnie grał. Wyszło jak wyszło. Trochę byłem zdziwiony, ale mówi się, że trenera bronią wyniki. Trudno mieć do niego pretensje, że grał takim składem, a nie innym - zaznacza gracz Rosy Radom, który w meczu z Niemcami na parkiecie spędził... zaledwie jedną minutę. Pod koniec trzeciej kwarty pojawił się na boisku, ale szybko trener Mike Taylor go zdjął.
[ad=rectangle]
Zawodnik podkreśla jednak, że chce walczyć o swoją pozycję w kadrze.
- Nie jestem obrażony, nie mam żadnych "much w nosie". Cały czas wspierałem chłopaków, walczymy o ten sam cel. Jedziemy na tym samym wózku. Ważne jest to, żeby każdy dbał o tę dobrą atmosferę - przyznaje Łączyński, który w trakcie meczu był jednak bardzo aktywny na ławce rezerwowych. Podkręcał atmosferę.
- Najważniejsza jest drużyna i bardzo cieszę się z tego zwycięstwa. Aczkolwiek ja bardzo chcę grać. Liczyłem, że będę grał nieco więcej, ale wyszło jak wyszło. Trener miał taką koncepcję i musiałem się do niej dostosować - ocenia Łączyński.
na poziomie kadry to dziwne, ale z drugiej strony skąd brać polski Czytaj całość