Ukierunkowany ofensywnie - pomeczowy wywiad z Brianem Brownem, obrońcą Anwilu Włocławek

Działacze włocławskiego Anwilu kilka dni temu zwolnili Gerroda Hendersona, lecz niemalże natychmiast zostało ogłoszone nazwisko następcy Amerykanina. Nowym obwodowym koszykarzem "Rottweilerów" został Brian Brown. 29-letni zawodnik nie zagrał w meczu z Czarnymi, lecz obserwował spotkanie z trybun. O swoich pierwszych wrażeniach w Polsce opowiedział serwisowi SportoweFakty.pl

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Przede wszystkim trzeba coś ustalić. Można nazywać już pana oficjalnie graczem Anwilu czy jeszcze nie?

Brian Brown: Tak, tak! Jeszcze kilka godzin temu nie można mnie było tak nazwać, lecz teraz podpisałem już kontrakt i jestem człowiekiem Anwilu.

Na jak długo będzie obowiązywać ta umowa?

- Cóż, złożyłem podpis pod dwumiesięcznym porozumieniem, lecz jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, będzie ono automatycznie przedłużone do końca sezonu. Z tego co wiem, inny zawodnik Anwilu również podpisał taki kontrakt.

Tak, uczynił to Oliver Stević. A w jaki sposób trafił pan do Włocławka?

- Jak pewnie wiesz, nie grałem ostatnio w żadnym klubie, lecz trenowałem indywidualnie w Stanach Zjednoczonych i czekałem na dobrą propozycję. Pewnego dnia zadzwonił mój agent, który powiedział, że jest klub z Polski chcący mnie zatrudnić.

No właśnie. Przez ostatnie kilka miesięcy nie grał pan w żadnym zespole. Dlaczego?

- Po zakończeniu poprzedniego sezonu dostałem sporo ofert, przeważnie z Niemiec, gdzie wówczas grałem. Tak naprawdę jednak żadna z nich nie satysfakcjonowała mnie na tyle, by podpisać umowę. Razem z moim agentem stwierdziliśmy, że najlepsze wyjście to trochę poczekać i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Rozwinęła się na tyle, że w tej chwili jestem we Włocławku (śmiech). Bez obaw, nie mam żadnych zaległości w treningach.

Przyjechał pan do Polski i niemal z marszu obserwował pan swoich nowych kolegów w meczu przeciwko zespołowi ze Słupska. Jak oceni pan ich postawę?

- Jestem naprawdę zbudowany tym, co widziałem. Przed meczem ktoś powiedział mi, że sytuacja kadrowa jest daleka od optymalnej. Mimo to, moi nowi koledzy zagrali bardzo twardy basket w obronie oraz prezentowali się konsekwentnie w ataku. Świetnie radził sobie rozgrywający (Łukasz Koszarek - przyp. M.F.), zaś strzelcy trafiali ważne rzuty. Oczywiście, jak każdy zespół, nie uniknęli słabszych momentów czy kilku niepotrzebnych strat, lecz ogólnie moje wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Cieszę się, że trafiłem do tej ekipy.

Niestety nie da się uniknąć tego pytania. Czy wie pan kim jest Gerrod Henderson i ile znaczył dla drużyny?

- Osobiście nie znam Gerroda. Trochę przez mgłę kojarzę jego grę, bo chyba kiedyś występowaliśmy przeciwko sobie w jakichś meczach kontrolnych w Stanach. Słyszałem, że był liderem Anwilu.

Dokładnie. A klub ściągnął pana w celu zastąpienia Hendersona…

- Domyślam się do czego zmierzasz. Nie wiem czy będę w stanie grać tak jak Gerrod, lecz z pewnością dam z siebie wszystko, by zespół miał ze mnie dużo pożytku. Wiem na co mnie stać, od kilku lat prezentuję równy poziom, więc i tym razem nie powinno być gorzej.

Którą z pozycji obwodowych preferuje pan bardziej? Rzucającego obrońcy czy rozgrywającego?

- Nie ma dla mnie to żadnego znaczenia. Jestem typowym combo-guardem, czyli koszykarzem, który łączy cechy playmakera oraz strzelca. Nie można przypisać mnie konkretnie do którejś z tych pozycji. Widziałem zresztą co pokazał w meczu z Czarnymi rozgrywający Anwilu i myślę, że razem możemy stanowić niezły duet, który często wymienia się rolami na boisku.

Jakie są więc pańskie mocne strony? W czym może pan pomóc tej drużynie?

- Ciężko oceniać samego siebie ale… Umiem robić wiele rzeczy na parkiecie naprawdę dobrze. Nigdy nie powiedziałbym, że coś wykonuję perfekcyjnie i umiem doskonale, ale po prostu dobrze. Potrafię rzucić z daleka, wejść pod kosz, umiem asystować oraz zbierać. Jestem dość wszechstronnym zawodnikiem, mocno angażującym się w każdy mecz.

Nastawionym bardziej na ofensywę czy defensywę?

- Jestem raczej ukierunkowany ofensywnie…

…A trener Igor Griszczuk zdecydowanie stawia na obronę.

- Ale zaraz! Nie dałeś mi dokończyć (śmiech)! Jeśli pytasz mnie czy jestem bardziej nastawiony na obronę czy atak, odpowiadam: na atak. Ale to nie znaczy, że nie przykładam się do obrony! Potrafię skutecznie bronić, bo bez dobrej obrony nie ma zwycięstw. Z pewnością nie będę miał problemów w systemie gry trenera.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×