[b]
Bartosz Półrolniczak: Jak wygląda sytuacja z twoją ręką?
Tomasz Pisarczyk: [/b]
Jest coraz lepiej, ręka się goi. Co do powrotu, to mam nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej. Zobaczymy co powie lekarz na kolejnej wizycie.
Masz mimo wszystko spory komfort, bo młodzi gracze dobrze wykorzystują swoją szansę i spokojnie możesz wyleczyć uraz.
-
Na pewno tak. Skład mamy na ten sezon naprawdę bardzo ciekawy. Póki co z gry jestem wyłączony ja i Dawid Bręk. Drużyna jednak się bardzo fajnie prezentuje i miejmy nadzieję, że te minuty, które teraz zmiennicy na tych turniejach złapią to też zaprocentuje.
Rok temu jak wypadł wam jeden z liderów był spory problem, teraz zapowiada się, że chyba będzie lepiej?
- Na to wygląda. Wydaje się, że ławka rezerwowych będzie znacznie dłuższa. Dodatkowo jak mówię, chłopaki mają teraz dużo minut w sparingach i bardzo fajnie to wykorzystują.
[ad=rectangle]
Niektórzy zawodnicy mieli być tylko uzupełnieniem składu, a teraz pokazują, że walka o minuty będzie bardzo zacięta.
-
Przyplątały się nam urazy, również Karol Szpyrka miał pewne kłopoty. Dlatego inni musieli otrzymać swoje szanse i okazało się, że fajnie to wszystko funkcjonuje. Na minuty mogą liczyć także chłopaki z Łańcuta. Mam nadzieję, że właśnie to, co na turniejach zdobywamy to zaprocentuje w lidze.
Te wyniki są dla was ważne, czy to jednak sprawa drugorzędna?
-
Zawsze fajnie jest wygrywać. Teraz obserwuję to trochę z boku, można powiedzieć trenerskim okiem. Na turniejach liczy się jednak sam styl gry, bo jeśli on będzie dobry, to wyniki same przyjdą.
Dla ciebie to kolejny sezon w Łańcucie, teraz ten potencjał jest większy?
-
Uważam, że tak. Co prawda skład się sporo zmienił, ale drużyna jest młodsza i to powinno pozwolić nam grać w fajny sposób.
Wobec tego cel też będzie wyższy?
-
Nie ma co gdybać, jak to będzie teraz w lidze wyglądać. Cel jaki sobie stawialiśmy przed sezonem, to awans do play-off i o to będzie trzeba z całych sił zawalczyć. Co będzie dalej, to czas pokaże. Nie ma się co podpalać. Na turniejach możemy wygrać, ale w lidze może być różnie. Jak to mówią - liga zweryfikuje wszystko. Trzeba w niej grać dobrze i wygrywać kolejne starcia.
Sama liga będzie chyba jednak słabsza, wydaje się to być nieuchronne?
-
Ciężko powiedzieć. Tak samo można to odnieść do ekstraklasy. Bardzo dużo zespołów przeszło do PLK i jest sporo beniaminków. Generalnie ten układ sił się mocno pozmieniał. W 1. lidze też jest 5-6 beniaminków i nikt nie wie, co pokażą. W ich składach też jest wielu zawodników ogranych w 1. lidze. To będą drużyny, które też mogą zaistnieć.
Awansowałeś z Siarką do ekstraklasy, ale kontuzja sprawiła, że nie mogłeś się przypomnieć kibicom w Tarnobrzegu.
-
Niestety, ta kontuzja mocno pokrzyżowała nasze plany. Generalnie każdy uraz w okresie przygotowawczym jest dużym problemem. Nie można się odpowiednio przygotować i wyrobić formy na sezon. Dodatkowo w ten sposób traci się mnóstwo meczów. To jest coś, czego już się potem nie odrobi.
Od początku byłeś zdecydowany zostać w Sokole?
-
Miałem też inne propozycje, ale można powiedzieć, że ze względów rodzinnych zostałem w Łańcucie.[b]
[/b]