Świadczy o tym chociażby postawa w trzeciej kwarcie. Podopieczni Pawła Turkiewicza w samej tej odsłonie uzyskali 32 punkty, z czego 15 sam Bryon Allen, który po trzech kwartach miał 5/5 za trzy! Kiedy do zdobywania punktów włączył się także Derek Billing zrobiło się nawet 35:40, a chwilę potem nawet remisowo 51:51. Później jednak znów do głosu doszli zielonogórzanie, którzy ostatecznie wygrali 86:73.
[ad=rectangle]
- W trzeciej kwarcie bardzo dobrze funkcjonowaliśmy. Odrobiliśmy straty, ale w końcówce zabrakło doświadczenia. Zaczęliśmy popełniać łatwe straty, co wykorzystali goście z Zielonej Góry. To bardzo doświadczona ekipa, która wie, jak wykorzystać każdy najmniejszy błąd - przyznaje szkoleniowiec Wikany Start Lublin, który podkreśla, że w pierwszej połowie jego podopieczni zaprezentowali się z bardzo słabej strony. Co było tego wynikiem?
- Po dziesięciu latach wielka koszykówka znów wróciła do Lublina i było widać, że w pierwszej połowie mieliśmy nieco związane ręce przez ten fakt. Było dużo paniki i strachu w naszych poczynaniach na parkiecie. W przerwie powiedziałem chłopakom, że nie ma czego się bać. Trzeba wyjść na parkiet i zacząć walczyć. Zadziałało! - zaznacza Turkiewicz.
W następnej kolejce lublinianie zmierzą się na wyjeździe z Energą Czarnymi Słupsk. Czy Wikana pokusi się o niespodziankę i pokona faworyzowane Czarne Pantery?
- Mam nadzieję, że zawodnicy przemyślą swoje błędy i w następnym meczu pokażą się z jeszcze lepszej strony - mówi z nadzieją opiekun Wikany.