Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. III

Podczas trzech lat nauki Wilta w liceum, Overbrook Panthers wypracowali bilans 56-3, a Chambrlain przez ten czas osiągnął średnią 37 punktów na mecz. Takie notowania nie mogły przejść bez echa.

W tym artykule dowiesz się o:

W czasach młodości "Dippy'ego" w drafcie NBA istniała zasada przynależności terytorialnej. Oznaczało to, że zawodnik akademicki pragnący grać zawodowo musiał trafić do drużyny mającej siedzibę w mieście położonym maksymalnie osiemdziesiąt kilometrów od uczelni, na której kontynuował edukację i rozwój sportowy. Po ukończeniu przez Wilta szkoły średniej właściciel Philadelphia Warriors, Eddie Gottlieb, lobbował na rzecz objęcia draftem terytorialnym również absolwentów liceów. Mężczyźnie sprzeciwiał się szef New York Knicks, Ned Irish, ale zdało się to na nic i w głosowaniu udziałowców ligi nowy przepis został zaakceptowany stosunkiem głosów 7-1. Włodarz Wojowników miał ogromne szczęście, iż mógł sobie "zaklepać" Chamberlaina kilka lat przed jego przejściem na zawodowstwo, gdyż młodzieniec wybrał się na uczelnię oddaloną od Filadelfii sporo więcej niż osiemdziesiąt kilometrów.

[i]

- Wilt miał chyba ze sto dwadzieścia ofert z różnych koledżów[/i] - wspomina Cecil Mosenson, licealny coach "Szczudła". - W UCLA powiedzieli mu, że uczynią z niego gwiazdę filmową. Gdzie indziej oferowano mu podjęcie studiów medycznych. Ktoś z University of Pennsylvania przyjechał natomiast wielką limuzyną i rzekł: "Hej, stary, co byś powiedział na przejażdżkę do Nowego Jorku i odwiedziny u jubilera Harry'ego Winstona?". Sam trener Mosenson otrzymywał nawet propozycje pracy jako szkoleniowiec akademicki, jeśli tylko przyprowadzi ze sobą Chamberlaina. Gdy "Dippy" wybrał już odpowiednią dla siebie ofertę, najpopularniejszy magazyn sportowy w USA poświęcił całemu wydarzeniu aż pięć stron. - On nie chciał przenosić się do innego wielkiego miasta - opowiada George L. Brown, przyjaciel i doradca syna Olivii oraz Williama. Koszykarz przed podjęciem ostatecznej decyzji odwiedził m. in. uczelnie: Cincinnati, Illinois, Indiana, Michigan, Michigan State, Iowa, Northwestern oraz Kansas. Kentucky nie zaproponowało mu miejsca w swoim zespole, bo na południu nie tolerowano graczy czarnoskórych. Wybór padł na University of Kansas, gdzie coachem był Forrest "Phog" Allen. Siedziba tej uczelni mieści się w niewielkim Lawrence, położonym sześćdziesiąt pięć kilometrów od Kansas City.

Filadelfię i Lawerence dzieli aż prawie tysiąc osiemset kilometrów. To kawał drogi, a Wilt pokonał ją samochodem razem ze swoim kumplem Dougiem Leamanem, który również otrzymał stypendium sportowe na miejscowym uniwersytecie. "Dippy" kierował przez całą drogę, gdyż jego kompan miał skłonności do zasypiania za kierownicą. Gdy młodzieńcy przekroczyli już granicę stanu Kansas, postanowili zatrzymać się na obiad. Wówczas w niektórych rejonach USA panowały jeszcze silne nastroje rasistowskie. - Wielki facet za ladą powiedział do nas: "Nie serwujemy jedzenia Murzynom. Jeśli chcecie, możecie zjeść na zapleczu" - wspomina Leaman. - Wilt wpadł w szał. Wyjął wiatrówkę, którą miał przy sobie, i zaczął strzelać na zewnątrz lokalu. Po tym incydencie "Dippy" stracił ochotę na grę dla University of Kansas. Kiedy młodzieńcy dotarli do domu trenera Allena, Chamberlain pożalił mu się na miejscowe obyczaje i zapowiedział, że zaraz wraca do Filadelfii. Jak na ironię, coach ugłaskał go talerzem hamburgerów i kilkoma miłymi słowami, a manatki kilka dni później spakował nie Wilt, a Doug Leaman.

Wyżej wspomniany mężczyzna za ladą prawdopodobnie nie był świadom, z kim miał do czynienia. Choć w 1955 roku segregacja rasowa w Stanach Zjednoczonych wciąż była na porządku dziennym, w Lawrence starano się z tym walczyć. W końcu nie każda uczelnia mogła się pochwalić takim zawodnikiem jak "Dippy", a identyfikować się z utalentowanym centrem chciała każda firma w okolicy. - Kiedy Wilt wchodził do jakiegoś miejsca w towarzystwie pięciu lub sześciu Murzynów, nikt nie próbował go niepokoić - wspomina Maurice King, jedyny czarnoskóry kolega Chamberlaina z ekipy Kansas Jayhawks. Chłopak z Filadelfii potrafił dbać o swoje. Jeśli spotykał się z jakimiś przejawami rasizmu wobec siebie, natychmiast biegł do kanclerza uniwersytetu, Franklina Murphy'ego, żeby ten załatwił sprawę. "Dippy" zawsze używał ciężkich argumentów: - Albo coś z tym zrobisz, albo odchodzę. Wilt nie znosił dyskryminacji ze względu na kolor skóry, ale też nigdy nie brał udziału w demonstracjach. Tak naprawdę nie walczył o lepsze traktowanie ogółu czarnoskórych, a troszczył się przede wszystkim o własne interesy.

Każdy młody człowiek potrzebuje oparcia w trochę starszych od siebie. Podczas pobytu "Szczudła" na University of Kansas, Oliva oraz William nadal mieszkali w Filadelfii, więc utalentowanego środkowego pod swoje skrzydła wzięło małżeństwo Edwardsów - Roy i Joan. - Wilt zawsze był trochę nieśmiały i nie mówił zbyt dużo - opowiada kobieta. - Był również jedną z najmilszych osób, jakie miałam wokół siebie. Uwielbiałam tego młodego człowieka. Zazwyczaj nie pojawiał się w domu przed dziewiętnastą. Ubóstwiał moje krewetki oraz smażone ziemniaki. Na tyłach posesji mieliśmy boisko do koszykówki. Często chodził na nie porzucać. Wtedy zbiegały się wszystkie dzieciaki z sąsiedztwa wraz z rodzicami. On był jak magnes. Podnosił te maluchy, żeby mogły wkładać piłkę do kosza z góry.

7 września 1955 roku to ważna data w życiu Wilta Chamberlaina. Dokładnie tamtego dnia "Dippy" przybył na kampus University of Kansas w Lawrence. Młody koszykarz zamieszkał w jednym z tamtejszych akademików i musiał spać w specjalnie skonstruowanym łóżku. Jego współlokatorem był lekkoatleta Charlie Tidwell. Nowy zawodnik Kansas Jayhawks mierzył 216 centymetrów i ważył 109 kilogramów, choć wyglądał na chudszego. Miał występować z numerem "13" na koszulce. Wszyscy uważali tę liczbę za pechową, ale on pragnął zmienić ten przesąd.

© Fred Palumbo, World Telegram / Creative Commons
© Fred Palumbo, World Telegram / Creative Commons

"Dippy" z miejsca stał się gwiazdą koszykarskiej drużyny University of Kansas. 18 listopada 1955 roku w sparingu pomiędzy teamem debiutantów a pierwszym zespołem rzucił 42 "oczka" i dołożył do tego 29 zbiórek, prowadząc swoją ekipę do historycznego triumfu 81:71. "Phog" Allen był pod ogromnym wrażeniem, lecz wkrótce okazało się, że nie będzie mu dane trenować Wilta przez ani jeden sezon. Po ukończeniu siedemdziesiątego roku życia zgodnie z przepisami musiał przejść na emeryturę i ekipę Jayhawks objął jego asystent - Dick Harp. Mężczyznę uznawano za dobrego szkoleniowca, ale przy legendarnym Allenie jego trenerskie CV nie prezentowało się imponująco. Chamberlain podziwiał "Phoga" i darzył go ogromnym szacunkiem, lecz jego następca nigdy nie zdobył u niego respektu. - Mógł patrzeć ci prosto w oczy i mówić: "tak jest, proszę pana, tak jest", a potem i tak robił swoje - wspomina Jerry Waugh, asystent Harpa.
[nextpage]
Są gracze, którzy zmienili koszykówkę, a do takich na pewno zalicza się Wilt Chamberlain. Debiutanckim sezonem "Szczudła" w pierwszej ekipie Kansas Jayhawks była kampania 1956/57. Ze względu na niego przed tamtymi rozgrywkami zmieniono kilka przepisów gry w basket. Nie wolno już było dobijać piłki znajdującej się w "kominie" nad obręczą. Podczas oddawania rzutów wolnych zabroniono natomiast wykonującemu próbę przekraczania wirtualnej linii do momentu zetknięcia się piłki z obręczą lub tablicą. Wilt nie mógł więc dobijać nieudanych prób przy pomocy efektownych wsadów. Z uwagi na Chamberlaina zakazano również wprowadzania piłki do gry nad tablicą oraz poszerzono "trumnę". Za najlepszego zawodnika w historii koszykówki powszechnie uważa się Michaela Jordana. "Dippy" miał jednak trochę inne zdanie w tym temacie: - Przypomnijcie mi proszę, ile przepisów gry zmieniono ze względu na niego.

W kampanii 1956/57 Kansas Jayhawks występowali w konferencji Big 7. Środkowy z Filadelfii zaliczył piorunujący debiut w ekipie prowadzonej przez Dicka Harpa, notując 52 punkty i 31 zbiórek. Obserwując jego poczynania w ataku i defensywie, gdzie popisywał się mnóstwem bloków, miało się wrażenie, że po parkiecie nie biega człowiek, a przybysz z innej planety. Zespół "Szczudła" triumfował nad Northwestern 87:69, a tamte 52 "oczka" do dnia dzisiejszego są rekordem University of Kansas, jeśli chodzi o dorobek w pojedynczym spotkaniu. To również wciąż najlepszy debiut w NCAA. Oprócz Chamberlaina trzon teamu Jayhawks stanowili Gene Elstun, John Parker, Lew Johnson, Ron Loneski oraz Maurice King. Zespół ten wypracował bilans 24-3, docierając aż do finału NCAA, w którym musiał uznać wyższość North Carolina Tar Heels, przegrywając zaledwie jednym punktem. "Dippy" zapisywał na swoim koncie średnio 29,6 "oczka" oraz 18,9 zbiórki. Po parkiecie poruszał się niczym prawdziwy atleta, a punkty potrafił zdobywać nawet dzięki rzutom z odchylenia. - Po niektórych meczach miał podrapane całe plecy - wspomina John Parker. - Przeciwnicy najzwyczajniej w świecie chwytali go, żeby tylko nie przeprowadził skutecznej akcji.

Wilt Chamberlain był młodzieńcem o dwóch twarzach. Wśród przyjaciół lider i dusza towarzystwa, lecz jednocześnie pełen szacunku i nieśmiały w stosunku do starszych, którzy mu pomagali. Choć w akademiku mieszkał z Charliem Tidwellem, to najlepszy kontakt złapał ze swoim współlokatorem podczas wyjazdów z ekipą Jayhawks - Bobem Billingsem. - Razem się uczyliśmy, wspólnie trenowaliśmy i po prostu dobrze się dogadywaliśmy - opowiada kumpel "Dippy'ego". Za grę w lidze akademickiej oprócz stypendium nie dostawało się oficjalnie żadnych pieniędzy, dlatego Wilt musiał sobie jakoś radzić, żeby zdobyć dodatkową gotówkę. Po latach przyznał, że od "dobrych wujków" otrzymał około czterech tysięcy dolarów w gotówce, które w tamtych czasach miały około dziesięciokrotnie większą wartość niż obecnie. Co ciekawe, koszykarz dorabiał również sprzedając programy na mecze drużyny futbolowej. - Ludzie ustawiali się w kolejkach liczących nawet po pięćdziesiąt osób - opowiada R.A. Edwards, syn Roya i Joan. - Chcieli po prostu nabyć program właśnie od niego, a przy okazji Wilt rozdawał też sporo autografów.

"Szczudło" już po pierwszym sezonie w lidze uniwersyteckiej znalazł się w pierwszej piątce All-American oraz otrzymał statuetkę MVP NCAA. Frekwencja w hali Jayhawks znacznie wzrosła, bo każdy chciał zobaczyć w akcji tego niesamowitego wielkoluda. Ba, podziwiać go chętnie przychodzili również kibice przeciwnych zespołów, którzy szczelnie wypełniali areny na czas wyjazdowych potyczek podopiecznych Dicka Harpa. Młodzieniec z Filadelfii szybko stał się prawdziwą gwiazdą, którą zapraszano do udziału w różnych uroczystościach czy wydarzeniach. W głębi duszy był jednak cały czas zwykłym chłopakiem, który uwielbiał grać w karty oraz domino. W trakcie wyjazdów nie lubił opuszczać pokoju hotelowego, bo od razu był rozpoznawany i zbierała się przy nim grupka ludzi. - Wilt zawsze był bardzo skrytą osobą, w szczególności w zakresie relacji z kobietami - mówi Maurice King. - Nie opowiadał o swoich randkach, a dziewczyn nie uważał za swoje trofea. Jego grono przyjaciół również było bardzo wąskie: ja, Charlie Tidwell, Bob Billings oraz Shannon Bennett. Mimo wszystko niektóre obszary jego życia pozostawały dla nas tajemnicą.

Chamberlainowi sławę i pieniądze przyniósł basket, lecz jego wielką miłością wciąż pozostawała lekkoatletyka. Wieloletnie tradycje University of Kansas w tej dyscyplinie były obok "Phoga" Allena dla Wilta główną motywacją podjęcia nauki na tej uczelni. "Dippy" reprezentował swój uniwersytet w skoku wzwyż, trójskoku oraz pchnięciu kulą. W sprintach oficjalnie nie startował, ale w drużynie koszykówki uważano go za najszybszego zawodnika. Największe sukcesy świętował w skoku wzwyż, sięgając po tytuły mistrza konferencji Big 7. Był szybki, skoczny i wytrzymały, czyli posiadał idealne warunki na dziesięcioboistę. Nic więc dziwnego, że jednym z jego niespełnionych marzeń pozostał występ na igrzyskach olimpijskich.

"Dippy" na University of Kansas należał do bractwa Kappa Alfa Psi, zrzeszającego samych Afroamerykanów. Członkami tej społeczności byli wszyscy czarnoskórzy sportowcy, gdyż nie zapraszano ich do bractw zarządzanych przez białych. Warto dodać, że w połowie lat pięćdziesiątych na University of Kansas wśród ośmiu i pół tysiąca studentów było jedynie około czterystu Murzynów. Chamberlain jako najsłynniejszy sportowiec w kampusie mógł liczyć na różne przywileje, ale i tak najchętniej czuł się w towarzystwie braci z Kappa Alfa Psi. Jedynym białoskórym, z którym miał naprawdę bliskie relacje, był Bob Billings.

W latach pięćdziesiątych większość Afroamerykanów studiujących w Lawrence pochodziło z Kansas City i na weekendy wracało do domów, żeby imprezować z przyjaciółmi. Wiltowi ciężko było często odwiedzać rodziców, więc rzucał się w wir zabawy. W wakacje natomiast pracował. Podróżował swoim Oldsmobilem, nie zwracając zbytnio uwagi na ograniczenia prędkości. Policjanci znali numery jego bryki i nawet nie zatrzymywali do kontroli. W razie jakiejś awarii inni użytkownicy drogi służyli natomiast pomocą. Pewnego razu samochód "Dippy'ego" rozkraczył się sto kilometrów od Chicago, a z ratunkiem przyszedł mu pewien staruszek, który odholował go aż do "Wietrznego Miasta". Syna Olivii oraz Williama znali wszyscy i to nie tylko w Lawrence czy Filadelfii.

© New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons
© New York World-Telegram and the Sun / Creative Commons

Przed rozgrywkami 1957/58 w kuluarach mówiło się, że "Szczudło" nie wróci już na uczelnię. Plotki okazały się jednak nieprawdziwe i 21-letni koszykarz stawił się na pierwszym treningu Jayhawks jak gdyby nigdy nic. Ekipa z University of Kansas z fenomenalnym centrem w składzie miała wreszcie sięgnąć po mistrzostwo ligi akademickiej, lecz wielkie plany spełzły na niczym. Gracze pod wodzą Dicka Harpa wypracowali bilans 18-5 i jako druga drużyna konferencji Big 8 nie mieli prawa uczestnictwa w turnieju NCAA. Pod względem indywidualnym Chamberlain wciąż notował niebotyczne statystyki. Zdobywał średnio 30,1 "oczka", zbierając przy tym 17,5 piłki. W tamtych czasach nie liczono jeszcze bloków, ale osoby podziwiające grę "Szczudła" opowiadały, że potrafił on co mecz dawać około 10 "czap". Dzięki swoim osiągnięciom po raz drugi z rzędu znalazł się w pierwszej piątce All-American. Pomimo tego do sięgnięcia po mistrzostwo NCAA zabrakło jednak czegoś ważnego. - Lubiłem Dicka Harpa jako człowieka, bo to jest ważniejsze niż cokolwiek innego - mówił "Dippy". - Ale nie sądzę, że w tamtym czasie był on dla nas właściwym trenerem. Uważam, że gdyby "Phog" Allen pozostał na stanowisku, zdobylibyśmy dwa tytuły.

Koniec części trzeciej. Kolejna już w najbliższy piątek.

Bibliografia: Sports Illustrated, Robert Cherry - Wilt, larger than life, Matt Doeden - Wilt Chamberlain, The Philadelphia Inquirer, Philadelphia Daily News.

Poprzednie części:
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. I
Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. II

Komentarze (0)