Od spotkania z Zagłębiem Sosnowiec, drużyna z Warszawy złapała wiatr w żagle. Swoją klasę podopieczni trenera Piotra Bakuna pokazali w Siedlcach, pewnie wygrywając 89:58. - Kluczem do zwycięstwa było ograniczenie Kamila Sulimy tak, żeby nie mógł wejść w swój rytm gry. Musieliśmy też zatrzymać Karola Dębskiego pod koszem. To było naszym głównym założeniem przed tym meczem - tłumaczy dla SportoweFakty.pl Łukasz Wilczek.
[ad=rectangle]
Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana i nic nie wskazywało na to, iż legioniści aż tak wysoko pokonają rywali. - Cały czas byliśmy konsekwentni w swojej grze, nie oglądaliśmy się na przeciwnika. SKK bardzo dobrze zaczął mecz, my jednak spokojnie podchodziliśmy do tego. Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni i grając drużynowo możemy zdziałać wiele. To nam się udało - dodaje rozgrywający. Kluczowa dla losów pojedynku okazała się druga kwarta, w której beniaminek z Warszawy znacznie poprawił defensywę.
Łukasz Wilczek wzmocnił ekipę ze stolicy na początku października. Cały okres przygotowawczy 28-letni zawodnik spędził w Twardych Piernikach, z którymi rozgrywający miał ważny kontrakt. Włodarze beniaminka TBL nie widzieli jednak Wilczka w zespole Miliji Bogicevicia. - Późno zacząłem rozglądać się za nowym klubem. Cały czas chciałem walczyć i rywalizować w Toruniu. W momencie gdy Legia się do mnie zgłosiła, zacząłem rozważać moje odejście z tego klubu. Najważniejsze jest dla mnie, że gram. Mam sporo minut na parkiecie, jest przyjemność z grania. W końcu robię to co kocham - dodaje zawodnik.
- Nie mam żalu do włodarzy z Torunia. Jest to biznes, każdy ma swoje plany. Widocznie nie byłem brany pod uwagę w nich. Pożegnaliśmy się normalnie, podaliśmy sobie rękę i życzyliśmy powodzenia. Jestem teraz w Legii Warszawa z czego się bardzo ciesze - analizuje koszykarz.
Koszykarska Legia po dwóch zwycięstwach z rzędu awansowała na czwarte miejsce w rozgrywkach. O co w tym sezonie powalczy zespół dowodzony przez Piotra Bakuna? - Naszym celem jest wygrać każdy kolejny mecz. Nie stawiamy sobie jakiś wymagań, aby nie tworzyć sztucznej presji. Wiadomo, że celem minimum dla nas jest pierwsza ósemka a później wszystko może się zdarzyć. Będziemy walczyć do końca - kończy Łukasz Wilczek.