- Co można powiedzieć po takim meczu... Słyszałem po spotkaniu Turowa w Atenach, że to była piękna przegrana, więc możemy powiedzieć, że podobnie było dzisiaj w naszym przypadku - w ten sposób rozpoczął swoją pomeczową wypowiedź trener Polfarmexu Kutno, Jarosław Krysiewicz, tuż po tym jak jego zespół przegrał w Zgorzelcu 89:91.
[ad=rectangle]
Opiekun beniaminka Tauron Basket Ligi nawiązał do euroligowego starcia PGE Turowa Zgorzelec. W minionym tygodniu ekipa Miodraga Rajkovicia prowadziła zacięty bój z wielokrotnym mistrzem Grecji, Panathinaikosem Ateny, ulegając dopiero w końcówce 77:84. Różnica taka, że w Atenach PGE Turów musiał gonić wynik niemalże przez całe spotkanie, zaś w Zgorzelcu momentami to Polfarmex dyktował warunki gry.
[i]
- Ogółem, zagraliśmy dobre zawody, ale też popełniliśmy sporo błędów, które kosztowały nas porażkę. Wiedzieliśmy, że Turów ma problemy z graczami polskimi i staraliśmy się wykorzystać ten fakt. Atakowaliśmy na pickach, np. Damiana Kuliga, ale również innych graczy. Czasem wychodziło to lepiej, czasem gorzej - [/i]dodawał Krysiewicz.
Polfarmex bardzo dobrze wykorzystał braki kadrowe gospodarzy (nie grali: Michał Chyliński, Filip Dylewicz, Mateusz Kostrzewski i Łukasz Wiśniewski), choć przecież sam nie wystąpił w podstawowym składzie. W Zgorzelcu zabrakło Jacka Jareckiego i Jakuba Dłuskiego, a z powodu kontuzji ani minuty nie otrzymał Patrik Auda.
- Zagraliśmy dotychczas trzy spotkania ligowe i myślę, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Z Radomiem w ogóle nam nie wyszło, z Polpharmą było już lepiej, a dzisiaj, w Zgorzelcu, jeszcze lepiej. Starcie z PGE Turowem jest zdecydowanie naszym najlepszym meczem w tym sezonie - podsumował trener kutnowskiej ekipy.