Sobotnie spotkanie z Polpharmą było najlepszym jak do tej pory występem Jakuba Zalewskiego w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. Rzucający zdobył 14 punktów, walnie przyczyniając się do zwycięstwa 102:60. Imponująco wyglądają jego statystyki - spudłował zaledwie jedną z sześciu oddanych prób z gry. Nie pomylił się z linii osobistych. Trafił aż 3 "trójki".
[ad=rectangle]
Co ciekawe, całą zdobycz rodowity radomianin zanotował w czwartej kwarcie w trakcie nieco ponad ośmiu minut spędzonych na parkiecie! Był jednym z czterech zawodników, którzy zakończyli zawody ze stuprocentową skutecznością "za dwa". Poza nim, byli to: Danny Gibson, Daniel Szymkiewicz i Michał Sokołowski. - Czuję się całkiem przyjemnie - odpowiedział, zapytany o samopoczucie po sobotnim meczu.
Jedynie w premierowej odsłonie Farmaceuci sprawili problemy Rosie, wygrywając ten fragment 19:15. Od drugich dziesięciu minut ton boiskowym wydarzeniom nadawali gospodarze. - Później już tylko się rozpędzaliśmy - przyznał rzucający. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego i Marka Łukomskiego rozgromili rywali zwłaszcza w trzeciej kwarcie, zwyciężając aż 29:9! Nie spoczęli jednak na laurach, tylko konsekwentnie powiększali prowadzenie.
- Z minuty na minutę się rozkręcaliśmy. Nasza gra wyglądała coraz lepiej. W drugiej połowie złapaliśmy już kapitalny rytm, dużo nam wychodziło, dobrze broniliśmy - podkreślił Zalewski. Nie dość, że Rosa kapitalnie prezentowała się w ofensywie, to przyjezdni mieli olbrzymie trudności ze sforsowaniem jej defensywy. - W tym meczu atak jeszcze nakręcał naszą obronę - zaznaczył.
Przed rozpoczęciem sobotniego pojedynku obie ekipy mogły pochwalić się takim samym bilansem: dwóch zwycięstw i jednej porażki. Wiadomo więc było, że po ostatniej syrenie któryś z zespołów będzie musiał przełknąć gorzką pigułkę. - Polpharma bardzo dobrze zaczęła sezon, wiedzieliśmy o tym i musieliśmy na nią uważać. Ważne było więc to, żeby nie dać narzucić sobie jej stylu, tylko grać swoją koszykówkę - zwrócił uwagę zawodnik.
Ostatecznie radomianie przejechali się po starogardzianach niczym walec, gromiąc ich 102:60. Nie rozmiary zwycięstwa są jednak dla zawodników Rosy najważniejsze. - Wiadomo, że równie dobrze moglibyśmy wygrać jednym punktem i też byśmy cieszyli się z wygranej, bo są to dwa duże punkty do tabeli - przypomniał Zalewski. Niemniej jednak, tak efektowny triumf musi robić wrażenie na wielu drużynach. - Zwyciężyliśmy czterdziestoma i myślę, że to jest fajny sygnał dla nas i doda nam jeszcze pewności - stwierdził "Kubica".
Wygrana z Kociewskimi Diabłami ma dla Rosy spore znaczenie. W trakcie dwóch poprzednich sezonów na najwyższym szczeblu rozgrywkowym nie potrafiła bowiem pokonać tego przeciwnika we własnej hali. - Myślę jednak, że ważniejsze są te dwa punkty - zakończył rzucający.