Szalony i przegrany mecz PGE Turowa. Zgorzelczanie polegli w Mediolanie

Co to był za mecz! PGE Turów wytrwał na ringu aż do ostatniej rundy, ale niestety w niej został znokautowany przez EA7 Emporio Armani. Zgorzelczanie doznali tym samym czwartej porażki w Eurolidze.

Zawodnicy Miodraga Rajkovicia nie rozpoczęli meczu we Włoszech zbyt dobrze. Już na samym początku gospodarze zdołali odskoczyć. Co prawda mistrzowie Polski kilkakrotnie brali się w garść i odrabiali straty, ale różnica była na tyle wyraźna, iż w końcu Armani odskoczyło. Niemała w tym zasługa Joe'ego Raglanda, który świetnie spisywał się na dystansie.

Ale zgorzelczanie, podobnie jak w poprzednich meczach, pokazali charakter. W kolejnej odsłonie PGE Turów spisywał się już zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim udało się poprawić w ataku, gdzie pierwsze skrzypce odgrywali Damian Kulig i Vlad-Sorin Moldoveanu, który w pewnym momencie wyprowadził nawet naszą drużynę na prowadzenie. Podopieczni Luci Bianchiego roztrwonili zatem sporą przewagę, ale jeszcze przed przerwą zdołali odpowiedzieć.
[ad=rectangle]
Co gorsza, tuż po wznowieniu gry zespół z Lombardii zadał poważny cios. Prawdę mówiąc wyglądało to jak nokaut, bo już po czterech minutach EA7 Emporio Armani miało trzynaście punktów więcej niż zielono-czarni. Ten, kto skreślił wówczas mistrzów Polski, grubo się pomylił. Nemanja Jaramaz i Tony Taylor w trudnej sytuacji wzięli na siebie ciężar zdobywania punktów i, przy późniejszym wsparciu Chrisa Wrighta i Kuliga, doprowadzili do tego, iż różnica stopniała do zaledwie "oczka".

PGE Turów wrócił zatem do gry i wciąż miał szansę na wygraną. Niestety, w ostatniej odsłonie gracze Rajkovicia nie potrafili zatrzymać przeciwnika. Mediolańczycy byli - dość nieoczekiwanie - bardzo skuteczni i szybko przypieczętowali zwycięstwo. Tym razem zgorzelczanie nie mieli już argumentów, aby odmienić losy spotkania, w efekcie doznali czwartej porażki w Eurolidze.

Co zadecydowało o porażce? Przede wszystkim fatalna dyspozycja naszych zawodników w rzutach z dystansu. Mistrzowie Polski trafili tylko dwie z siedemnastu prób. Poza tym nie najlepiej funkcjonowała defensywa. W poprzednich meczach Armani w ataku nie zachwycało (średnio 70 punktów), a teraz uzbierało aż 90 "oczek". Znakomicie spisał się wspomniany wcześniej Ragland, który zakończył spotkanie z dorobkiem 20 punktów (pięć trafionych "trójek).

EA7 Emporio Armani Mediolan - PGE Turów Zgorzelec 90:71 (26:16, 14:22, 18:19, 32:14)

EA7 Emporio Armani: Ragland 20, Gentile 19, Samuels 15, Moss 12, Brooks 10, Melli 9, Hackett 4, Kleiza 1, Cerella 0.

PGE Turów: Taylor 15, Jaramaz 14, Kulig 12, Wright 12, Collins 10, Moldoveanu 8, Karolak 0, Nikolić 0, Zigeranović 0, Gospodarek 0.

Komentarze (64)
BartixovskyGrizzlies
14.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że u Was płacą na czas ;) 
avatar
Tańczący z łopatą
14.11.2014
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
I co Turowiaczki, ładnie to tak się śmiać z przegranych meczów polskich drużyn w EL? W zeszłym sezonie łachaliście z Zastalu, że wtapia z europejskimi potentatami...przyganiał kocioł garnkowi?
Czytaj całość
avatar
Ulonkana
14.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Martwi postawa Dyla, ale miejmy nadzieje, że dojdzie do siebie. TURÓW ! 
luksin
14.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dobre trzy kwarty i słaba czwarta... Turow ten mecz poprostu przegrał, nie ma w tym żadnej tragedii... To jest Euroliga a nie plk i tu to właśnie turow jest jednym z najbiedniejszych klubów... Czytaj całość
avatar
Austin Stevens
14.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
najgorszy mecz turowa w el