Wilt Chamberlain - milioner i kobieciarz cz. VIII
W sierpniu 1966 roku "Szczudło" skończył trzydzieści lat, a nadal pozostawał bez tytułu mistrza NBA. W kampanii 1966/67 Siedemdziesiątki Szóstki wreszcie jednak osiągnęły ligowy szczyt.
Ziemowit Ochapski
Na stanowisku głównego coacha krytykowanego przez Wilta Dolpha Schayesa zastąpił Alex Hannum. Mężczyzna ten potrafił lepiej poukładać zespół z Pensylwanii, którego najsilniejsze ogniwa pozostały dokładnie takie same jak w poprzednich rozgrywkach. Oprócz Chamberlaina należeli do nich: Chet Walker, Luke Jackson, Hal Greer, Wali Jones oraz Billy Cunningham. 76ers w regular season wypracowali bilans 68-13, zdecydowanie najlepszy w całej NBA, a w play-off's wreszcie uporali się w finale Wschodu z Boston Celtics 4-1, by w serii decydującej o mistrzostwie pokonać 4-2... San Francisco Warriors, czyli poprzedni klub "Dippy'ego". Nowy trener traktował swoich podopiecznych jak prawdziwych mężczyzn, a nie jak uczniów. Dzięki temu zyskał szacunek Wilta i pozostałych chłopaków, co okazało się pierwszym kluczem do sukcesu. Drugim natomiast była nieco zmieniona rola "Szczudła" w zespole. Środkowy z numerem "13" zaakceptował fakt, że będzie oddawał mniej rzutów, a bardziej skupi się na defensywie. W związku z tym notował 24,1 punktu, 24,2 zbiórki oraz 7,8 asysty i pomimo spadku średniej "oczek" o prawie dziesięć sięgnął po drugą z rzędu, a trzecią w karierze statuetkę MVP sezonu zasadniczego.
W pamiętnych rozgrywkach 1966/67 "Dippy" otrzymał nagrodę MVP, ale nie pod każdym względem tamten sezon był dla niego perfekcyjny. Zmorę legendarnego środkowego stanowiły tradycyjnie rzuty wolne, które egzekwował ze słabą, 44-procentową skutecznością. Każdego roku próbował się doskonalić w tym elemencie, ale szło mu coraz gorzej. Potrafił mieć trzydzieści pięć celnych prób z pola z rzędu, lecz gdy stawał na linii osobistych, czar nagle pryskał.
Wszyscy członkowie mistrzowskiej ekipy 76ers powtarzają, że w tamtym czasie w zespole panowała znakomita atmosfera. Po części było tak zapewne dlatego, że Wilt wreszcie zdecydował się przenieść do Filadelfii. Koszykarz opuścił swój apartament w Nowym Jorku i wynajął luksusowe lokum w Center City. Dzięki przeprowadzce miał również okazje do częstszych spotkań z Markiem Kutsherem, synem Miltona, u którego pracował i grał w basket w wakacje jako nastolatek. Chłopak bowiem studiował na miejscowej uczelni - University of Pennsylvania. - Po prostu wychodziliśmy razem od czasu do czasu - wspomina Mark. - W ciągu całego swojego życia Wilt dorobił się grona przyjaciół, z którymi starał się utrzymywać normalne stosunki. Jednak za każdym razem, kiedy gdzieś razem szliśmy, cały świat zwalał mu się na głowę. Pewnego wieczoru udaliśmy się na imprezę do mojego bractwa studenckiego. Byli tam sami inteligentni ludzie, więc myślałem, że dadzą mu spokój. Ale nie - jak tylko się pojawiliśmy, wszyscy go otoczyli i zaczęli zasypywać pytaniami. Patrząc na indywidualne notowania Wilta Chamberlaina można odnieść mylne wrażenie, że środkowy Siedemdziesiątek Szóstek z roku na rok coraz mniej dominował w lidze. Istotnie, "Dippy" zdobywał mniej punktów, lecz należy zauważyć, iż w kampanii 1961/62, kiedy wypracował nieprawdopodobną średnią 50,4 oczka, oddawał aż 35 procent rzutów całej drużyny. W mistrzowskiej dla 76ers kampanii autorstwa "Szczudła" było natomiast zaledwie 14 procent wszystkich prób zespołu z Filadelfii. - Wilt grał wtedy najlepszy basket w swojej karierze - ocenia Leonard Koppett z "New York Timesa". Warto dodać, że uzyskany przez Siedemdziesiątki Szóstki bilans 68-13 stanowił wówczas najlepszy wynik w dziejach NBA. Co ciekawe, podopieczni Aleksa Hannuma osiągnęli go pomimo aż pięciu porażek z Boston Celtics.