W ostatnim meczu Polskiego Cukru Toruń z koszalińskimi Akademikami Kacper Radwański po raz pierwszy w tym sezonie spędził na parkiecie sporo czasu. Był to także jego debiut w oficjalnym spotkaniu we własnej hali. Wcześniej na boisku pojawił się jedynie na dwie minuty w Lublinie. - Jestem bardzo szczęśliwy z tego faktu, że miałem szansę zaprezentować się na parkiecie. Mam nadzieję, że wywiązałem się z zadań, które trener dla mnie nakreślił. Nie muszę zdobywać dużej ilości punktów, aby pomóc drużynie. Bardzo dobrze czuję się w tej roli - powiedział tuż po meczu sam zawodnik.
[ad=rectangle]
Pierwsza połowa meczu z AZS Koszalin nie była najlepsza w wykonaniu Twardych Pierników. Dopiero po wizycie w szatni torunianie zaczęli odrabiać straty.- Po takim słabym początku w szatni musiały być ostre słowa. Trener nas zmotywował, było trochę krzyku. Jak widać zadziałało to dobrze, bo byliśmy w stanie doprowadzić do zaciętej końcówki. Szkoda tej pierwszej połowy. Gdyby ona wyglądała inaczej moglibyśmy wygrać z Akademikami - stwierdził dwudziestoletni gracz.
Były zawodnik Polpharmy Starogard Gdański ma nadzieje na kolejne występy. Jednak cały czas podkreśla, że najważniejszy jest wynik drużyny. - Nie chcę oceniać swojego występu. Niestety przegraliśmy ten mecz, zanotowaliśmy fatalną pierwszą połowę i tylko to zostanie w pamięci. Mam nadzieję, że jeszcze pojawię się na boisku. Dużo zależy od tego jak będę prezentował się na treningach drużyny w następnym tygodniu - wyjaśnił utalentowany koszykarz.
O występie Kacpra Radwańskiego wypowiedział się natomiast trener Polskiego Cukru Toruń Milija Bogicević. - Drobny uraz miał Marcin Nowakowski i szansę na grę dostał Kacper Radwański. Wykorzystał ją i dostał nawet pochwałę w szatni. On przyczynił się do tego, że w drugiej połowie zmniejszyliśmy straty - powiedział na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Twardych Pierników.