Przed starciem z Polfarmexem Kutno, King Wilki Morskie Szczecin miały na koncie trzy porażki z rzędu i liczyły, że pojedynek beniaminków rozstrzygną na swoją korzyść, przerywając złą passę. Kiedy jednak po trzech kwartach gospodarze prowadzili aż 59:41, wydawało się, że losy spotkania zostały rozstrzygnięte.
[ad=rectangle]
Jak się jednak okazało - nic bardziej mylnego. Owszem, szczecinianie przegrali sobotni mecz 65:70, ale w czwartej kwarcie byli bardzo blisko wyrwania zwycięstwa z rąk zawodników z Kutna.
- Przegraliśmy z Polfarmexem słabą grą w drugiej kwarcie. Wówczas pozwoliliśmy im rzucić kilka trójek, dzięki czemu oni łatwo odskoczyli i wszystko to, co działo się potem, w trzeciej kwarcie, było efektem tego, ze gospodarze grali na wielkiej pewności siebie - powiedział po zakończeniu spotkania drugi najlepszy strzelec Wilków Morskich, Paweł Kikowski (14 punktów, 5/9 z gry!).
Do przerwy Polfarmex prowadził 36:27, ale w trzeciej kwarcie dołożył kolejne dziewięć oczek przewagi i tym samym, przed decydującą odsłoną miał prawie 20 punktów więcej niż goście. Wysokie prowadzenie jednak wyraźnie uśpiło miejscowych, którzy oddali pole gry Wilkom Morskim. I niemalże skończyło się to dla nich najwyższym wymiarem kary. Niemalże, wszak goście w najlepszym dla siebie momencie zbliżyli się na cztery punkty.
- W czwartej kwarcie staraliśmy się przechylić szalę, ale Polfarmex miał jednak tak duży zapas punktów wypracowany we wcześniejszych fazach meczu, że wystarczył im do zwycięstwa. Przed nami jeszcze sporo meczów, ale zdecydowanie mamy dość już przegrywania - zakończył Kikowski.
W następnej kolejce Wilki Morskie zmierzą się na wyjeździe z Polskim Cukrem Toruń.