Niesamowite emocje i triumf gospodyń - relacja z meczu Widzew Łódź - CCC Polkowice

Ogromne nerwy towarzyszyły spotkaniu Widzewa Łódź ze znacznie wyżej notowanymi polkowiczankami. Miejscowe wygrały pod dwóch dogrywkach.

Konia z rzędem temu kto przewidziałby taki scenariusz przed pierwszą syreną. To Pomarańczowe uchodziły za zdecydowanego faworyta i już sam fakt, że rywalizacja charakteryzowała się wyrównanym poziomem stanowił niespodziankę.
[ad=rectangle]
Widzewianki szybko udowodniły, iż nie zamierzają odpuszczać. Brak presji, dość duża swoboda gry pozwoliły im objąć kilkupunktowe prowadzenie. Nieźle spisywały się Sarah Boothe oraz Adrianne Ross. CCC odpowiedziało za sprawą Helena Sverrisdottir. Pochodząca z Islandii koszykarka w tamtych fragmentach właściwie indywidualnie przejęła ciężar odpowiedzialności za ofensywne poczynania. Dzięki niej dolnośląska drużyna "przechwyciła pałeczkę", odrabiając straty.

Mało tego, na początku drugiej kwarty sprawiła ona, że wicemistrzynie Polski osiągnęły całkiem pokaźny dystans wynoszący 10 "oczek". Niemniej ten stan najwyraźniej je zadowolił, a przeciwniczki nie poszły spać. Po chwili Lidia Niedzielska i Katarzyna Kenig przywróciły łódzki klub do "żywych". Zaliczka podopiecznych Arkadiusza Rusina zmalała niczym sopel lodu podczas lutowych roztopów. Obie ekipy długą przerwę spędziły przy wyniku 36:36.

Później ciekawszy basket zaprezentowały ulubienice publiczności i zaczęto poważnie myśleć o sensacji. Wspominana Niedzielska, a także wspierająca ją Cecilia Okoye przysparzały wielu problemów defensywie eks uczestnika rozgrywek Euroligi. Wreszcie Widzew wszechstronnie wykorzystywał posiadane atuty, co bardzo się opłaciło.

Polkowiczanki widząc, że sytuacja ucieka spod kontroli włączyły wyższy bieg w decydującej batalii. Chciały za wszelką cenę uzyskać pełną pulę, choć szło im nadspodziewanie trudno. Minutę przed końcem regulaminowego czasu przegrywały 66:72! Mimo tego Aishah Sutherland i Dominika Owczarzak doprowadziły do dogrywki.

Pierwsza z nich nie przyniosła rozstrzygnięcia. Team gości nie utrzymał zadowalającego rezultatu. Przypomniała o sobie Ukrainka Arina Bilotserkivska, celnie rzucając w newralgicznych momentach.

Dopiero druga, dodatkowa partia przesądziła o zwycięstwie. Klasę pokazała Ross, która zadała decydujące ciosy.

Widzew Łódź - CCC Polkowice 99:98 (22:22, 14:14, 23:18, 14:19, 14:14, 12:11)

Widzew: Ross 23, Niedzielska 21, Okoye 19, Kenig 14, Bilotserkivska 14, Boothe 8, Paranowska 0, Zapart 0, Łabuz 0.

CCC: Sutherland 28, Sverrisdottir 23, Majewska 19, Kaczmarska 11, Jeziorna 9, Owczarzak 6, Swanier 2, Szczepanik 0, Puss 0, Hall 0.

Komentarze (8)
Lekkobiektywny
9.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i o tym właśnie mówiłem :) 
Lekkobiektywny
9.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nazwałbym to duchem sportu, ale masz racje, frajerstwo to bardziej trafne określenie ;) 
avatar
Greebo
9.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Frajerstwem? Niespodzianka jest gdy silniejszy przegrywa ze słabszym, w wyapdku meczu Artego - Polkowice ciezko mowić o czymś takim. Tak samo jak porażka Wisły w Pradze - frajerstwo i owszem, a Czytaj całość
Lekkobiektywny
8.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
CCC miało w Bydgoszczy wygrany mecz, poopełniły dwie bardzo glupie straty i tylko przez to przegrały, wystarczyło że wyprowadziłyby piłke. jak to nazwac jesli nie niespodzianką? 
avatar
fankoszrybnik
7.12.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no no chyba CCC w jakiś dołek wpadło , dwie niespodziewane porażki ostatnio